Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tropem 16 kartek A4 znalezionych w lesie. Jak białoruskie firmy handlują migrantami

Rzeczy pozostawione przez uchodźców w pasie przy granicy z Białorusią. Okolice Siemianówki. Zdjęcie z 14 listopada 2021 r. Rzeczy pozostawione przez uchodźców w pasie przy granicy z Białorusią. Okolice Siemianówki. Zdjęcie z 14 listopada 2021 r. Michał Dyjuk / Forum
Na szmuglu migrantów z Bliskiego Wschodu zarabiają firmy powiązane z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Reporterzy Frontstory.pl odnaleźli jedną z nich. Poszliśmy śladem 16 kartek formatu A4. Poznaliśmy mechanizmy i ludzi, którzy stoją za przemytem. Zdobyliśmy bezpośredni dowód na związki białoruskiego reżimu z przerzutem migrantów przez Polskę.

Wśród kluczowych postaci, które po białoruskiej stronie zarabiają na przemycie uchodźców, jest 60-letni Majid Al-Qaysi. Biznesmen, konsul honorowy Białorusi w Bagdadzie, piewca Łukaszenki i znajomy ministrów reżimu. Oficjalnie jest współwłaścicielem sieci firm turystycznych – oferuje gościom z Bliskiego Wschodu wypoczynek w stolicy Białorusi i udział w polowaniach. Nieoficjalnie w przedsięwzięciu, którym kieruje, chodzi o przerzut migrantów na Zachód. Zamiast polować ci, których wożą firmy Al-Qaysiego, płacą przemytnikom ciężkie pieniądze za nielegalne przekroczenie granicy. Rzekome usługi turystyczne to przykrywka dla przemytu ludzi do Polski i dalej na Zachód.

W ramach śledztwa Frontstory.pl poznaliśmy schemat przepływu pieniędzy w tym biznesie – tak by mogły trafić z kieszeni migrantów na konta białoruskich państwowych przedsiębiorstw. Udało nam się dotrzeć do ofiar Al-Qaysiego.

Czytaj też: Kryzys na granicy to ostatnie ostrzeżenie dla Polski

Biegnijcie do auta

Ta historia zaczyna się w Polsce, niedaleko granicy z Białorusią. W ostatnich dniach października, na leśnym trakcie Puszczy Białowieskiej, lokalny przyrodnik znajduje plik dokumentów. Kartki leżą 100 m od drogi prowadzącej z Białowieży do Hajnówki. Na trasie panuje spory ruch, codziennie podjeżdżają tu auta przemytników. Umówieni kurierzy zabierają z lasu migrantów, którym udało się przekroczyć nielegalnie granicę, omijając patrole wojska i policji. Przerzucają ich dalej – do Niemiec.

Polska policja dobrze wie, co się dzieje, obserwuje drogę, dlatego migranci kryją się w lesie.

Reklama