Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kryzys na granicy to ostatnie ostrzeżenie dla Polski. Kolejny może skończyć się tragedią

Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin na wrześniowej konferencji prasowej w Moskwie Aleksandr Łukaszenka i Władimir Putin na wrześniowej konferencji prasowej w Moskwie Shamil Zhumatov / Reuters / Forum
Jeżeli nie zmienimy polityki zagranicznej, dalej będziemy antagonizować się z USA i UE, to obawiam się, że kolejny kryzys doprowadzi do tragedii – mówi były szef kontrwywiadu ABW Jarosław Korbacz.

GRZEGORZ RZECZKOWSKI: Czy kryzys na granicy mógłby stać się na tyle groźny, że doprowadziłby do wybuchu wojny?
JAROSŁAW KORBACZ: Nie sądzę. Jeszcze nie teraz. Zakładam, że Aleksandr Łukaszenka dąży do wywołania konfliktu o ograniczonej skali, licząc na wsparcie Rosji i odbudowę swej pozycji międzynarodowej poprzez zmuszenie Europy do dialogu, co zresztą już ma miejsce. Oczywiście zawsze może dojść do niekontrolowanej eskalacji zdarzeń, ale po co Rosji wojna? Wysoce prawdopodobne, że byłaby to wojna z NATO, a nie tylko z Polską i Litwą. Rosja w przypadku zaostrzenia sytuacji, czy nawet takiego ograniczonego konfliktu granicznego, wystąpi raczej jako „stabilizator” sytuacji. Czyli wprowadzi wojska w pobliże granicy z Polską i Litwą.

Moskwie wojna nie jest teraz na rękę, bo cele Rosji są cały czas realizowane: destabilizowanie regionu, zastraszanie polskiego i międzynarodowego społeczeństwa, testowanie zachowania UE i NATO oraz, jak wspomniałem, bardzo realne przesunięcie wojsk w pobliże granicy z Polską i Litwą. To wszystko dzięki „użytecznemu idiocie”, jakim jest Łukaszenka, którego pewnie Putin odsunie od władzy, kiedy uzna, że należy poprawić stosunki z Zachodem. Rosjanom nie chodzi o wojnę z Polską ani Zachodem, oni swoje cele strategiczne osiągają w sposób widoczny do tej pory, choćby w Gruzji czy na Ukrainie.

Czytaj też: Jak działa białoruska propaganda

Na ile to ze strony Rosji wykorzystanie sytuacji stworzonej przez Łukaszenkę i badanie reakcji Zachodu? Innymi słowy, może Moskwa, chcąc nie chcąc, podpięła się pod Mińsk, próbując wykorzystać kryzys dla własnych celów?

Reklama