Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sędzia Juszczyszyn. Chwilowy stan praworządności

Sędzia Paweł Juszczyszyn na obchodach sześciolecia KOD. Warszawa, listopad 2021 r. Sędzia Paweł Juszczyszyn na obchodach sześciolecia KOD. Warszawa, listopad 2021 r. Marcin Banaszkiewicz / FotoNews / Forum
Sędzia Paweł Juszczyszyn, który skontrolował wybór członków pisowskiej neo-KRS, po 685 dniach zawieszenia wrócił do orzekania. Na kilka godzin.

O jego powrocie zadecydował ciąg orzeczeń niezawiśle działających sądów. Oraz wiceprezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Krzysztof Krygielski, który szanując zasady praworządności, wykonał ten wyrok. Stan praworządności nie potrwał długo – stan sprzeczności z prawem szybko przywrócił, nagle wróciwszy z urlopu, prezes olsztyńskiego sądu Maciej Nawacki.

Zacięła się maszynka PiS

Przerwa w stanie niepraworządności to efekt zacięcia się machiny biurokratycznej PiS. Oto z Ministerstwa Sprawiedliwości nie przyszło na czas przedłużenie prezesowskiej nominacji dla Macieja Nawackiego. Ten zaś udał się na urlop, gdy kończyła mu się kadencja. W tej luce pomiędzy końcem kadencji a nową nominacją Sąd Rejonowy w Bydgoszczy w sprawie pozwu o przywrócenie Juszczyszyna do pracy orzekł, że należy go przywrócić, bo nie został mu skutecznie uchylony immunitet przez Izbę Dyscyplinarną SN. Sąd nakazał dopuszczenie sędziego do wykonywania wszystkich praw i obowiązków służbowych.

Na wyrok zareagował pełniący obowiązki prezesa wiceprezes sądu sędzia Krzysztof Krygielski – nakazał wpisać Juszczyszyna do elektronicznego systemu przydziału spraw. Dziś rano sędzia zjawił się w pracy. Nie dostał jeszcze spraw, bo system elektroniczny na razie mu ich nie przydzielił. Ale symbolicznego wejścia do sądu jako pełnoprawny sędzia dokonał.

Jak nam powiedział, ponowna nominacja dla Macieja Nawackiego przyszła faksem z datą 20 grudnia, zatem do czasu powrotu nowego-starego prezesa z urlopu obowiązywało przywrócenie do pracy.

Powrót prezesa

Po kilku godzinach prezes Nawacki z powrotem wyłączył sędziego Juszczyszyna z orzekania. Nie uznaje bowiem wyroku sądu powszechnego, powołuje się na Izbę Dyscyplinarną. A ta blisko dwa lata temu zawiesiła sędziemu immunitet, uznając, że to konieczne, by mogła się przeciw niemu toczyć sprawa dyscyplinarna.

Sędzia miał zawinić tym, że w toku sądzonej przez siebie sprawy zażądał listy poparcia dla kandydatów do neo-KRS, by sprawdzić, czy sędzia, którego orzeczenie miał skontrolować, był prawidłowo mianowany. To działanie okazało się kluczowe dla późniejszego ujawnienia części list poparcia do neo-KRS. W tym faktu, że sam Maciej Nawacki, dziś członek neo-KRS, nie zebrał wymaganej liczby podpisów, bo jeden z sędziów podpis wycofał, a Nawacki poparł sam siebie.

Wysoka cena

Nieuznanie piątkowego wyroku Sądu Rejonowego w Bydgoszczy nie jest w wykonaniu prezesa Nawackiego niczym wyjątkowym, bo nie wykonał już wcześniejszego postanowienia tymczasowego tego sądu o przywróceniu Juszczyszyna do pracy. W tej sprawie sędzia złożył zawiadomienie o przestępstwie nadużycia władzy i naruszenia przez pracodawcę praw pracownika.

Tak więc karnawał praworządności szybko się skończył i sędzia Juszczyszyn znowu został odsunięty od pracy. Ale chociaż płaci wysoką cenę, to nie na marne. To dzięki niemu o tym, że listy poparcia do neo-KRS pozwalają na domniemanie nepotyzmu i korupcji, dowiedzieliśmy się nie tylko my, ale też Trybunał Sprawiedliwości UE i Europejski Trybunał Praw Człowieka. I ten fakt uwzględniły, orzekając, że neo-KRS nie daje gwarancji bycia bezstronnym organem przy decyzjach o sędziowskich nominacjach.

Trwa konkurs na kolejną kadencję neo-KRS. Prezes Nawacki zapowiedział, że zamierza się starać o reelekcję.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną