Kraj

Niepokojąca podstawa programowa przedmiotu Czarnka. Doprawdy HiT

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
W podstawie programowej nie mniej ważne niż to, co jest, ważne jest to, czego w niej nie ma. Mieć trzeba nadzieję, że jak zawsze uczniowie swoje będą wiedzieć i tego hiciora nie kupią.

Została przedstawiona podstawa programowa dla nowego przedmiotu pod nazwą Historia i Teraźniejszość (HiT). Minister Czarnek straszył nim od dawna, miał się on przyczynić do wzmożenia patriotyzmu młodych Polaków i przyjęcia wiedzy o najnowszej historii ojczyzny, bo o ojczyźnie w podstawie programowej mówi się wiele.

PiS ma swoją politykę historyczną, propaguje ją, wykłada pieniądze, zakłada nowe muzea, a stare stara się przemodelować, próbuje ingerować w dzieła sztuki i spektakle. Jest to czasami karykaturalne, a na pewno natrętne i dokuczliwe. Można mieć do tego dystans i robić swoje, ale takiej postawy nie mogą przyjąć maturzyści, bo po prostu znajdują się w swoistym stanie przymusu i obowiązku. Jasne, uczniowie i nauczyciele mogą stworzyć jakiś świat alternatywny, zastępczy; tak się przecież wielokrotnie działo w historii Polski. Niemniej szkoła została wykorzystana do propagowania obowiązującej politycznie propagandy.

Szczerbiak: Uczniowie murem za mundurem? „Znakomita lekcja patriotyzmu”

HiT. Nie ma Wałęsy, jest Smoleńsk

Co jest w tej podstawie (którą przygotowali ludzie związani z PiS) charakterystycznego, niepokojącego i tendencyjnego? Jeśli oddzielić mętną, ale patetyczną mowę trawę oraz treści nadto oczywiste, w konkretnych ujęciach i zapowiedziach dostrzec można, co następuje. Nowe podziały historyczne, tak zastosowane, by zasłonić pewne fakty, zjawiska i nazwiska, a wydobyć na plan pierwszy inne. Jest stan wojenny i Jaruzelski, ale nie ma 1980 r. i Wałęsy. Pomińmy, że w dekadzie lat 70. nie ma nic o 1976 r., o Komitecie Obrony Robotników. Rok 1989 został zastąpiony przez 1991 – jako niby bardziej przełomowy we współczesnej historii Polski, bo wolne wybory, bo rząd Jana Olszewskiego. Ten rok otworzył jakoby epokę postkomunizmu zakończoną w 2005 r. aferą Rywina i pierwszą odsłoną IV RP, co ma się rozumieć i jest jasne. Jakoś słabnie znaczenie choćby przystąpienia Polski do Unii Europejskiej (2004).

Narracja ma być prowadzona do 2015 r. i tu się urywać, gdyż tak zadekretował minister Czarnek. Ponoć za krótka perspektywa. Ze szczególnym wyodrębnieniem katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. jako „największej tragedii w powojennej historii Polski”. Straszenie uczniów współczesnymi ideami i zarazami (typu „polityczna poprawność”, wielokulturowość, nowe definicje praw człowieka, rodziny i małżeństwa) ma zastąpić najwyraźniej jakąkolwiek analizę i namysł nad dzisiejszą polityką i bezprawiem, nad populizmem i naruszeniami, wręcz demontowaniem demokracji liberalnej.

Czytaj też: Ile w rządach PiS jest podobieństwa do czasów PRL

Jan Paweł II, Kościół i do domu

Jest kilka kultów rozpisanych na cały okres powojenny. Wyszyński i Jan Paweł II, martyrologia Kościoła i jego fundamentalny wpływ na historię współczesną Polski. Jest kult tzw. żołnierzy wyklętych, rozpisany na nazwiska i pomniki, izby pamięci. Zalecana jest wycieczka np. do Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL w Warszawie. Jest w końcu swoisty kult Instytutu Pamięci Narodowej, szkoły mają sięgać po jego dorobek.

Całość utrzymana jest w tonacji arbitralnej, nie widać miejsca na jakąkolwiek – chciałoby się właśnie celowo dopowiedzieć – wielokulturowość. Na niuanse i na konfrontację konkurencyjnych stanowisk i interpretacji. Jest siłowe narzucanie jedynie słusznej prawdy, do tego całkowicie pozbawionej wrażliwości na kulturę. Gdzie i w jaki sposób uczeń ma się dowiedzieć choćby o polskiej szkole filmowej czy o szkole polskiego plakatu. I tak dalej, i tak dalej. Coś tam ma się dowiedzieć o „kulturze masowej”, i do domu. Albo lepiej do wskazanego muzeum.

Mieć trzeba nadzieję, że jak zawsze uczniowie swoje będą wiedzieć i tego hiciora nie kupią.

Czytaj też: „Labolatoria przyszłości”. Dziurawy program Czarnka

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną