Została przedstawiona podstawa programowa dla nowego przedmiotu pod nazwą Historia i Teraźniejszość (HiT). Minister Czarnek straszył nim od dawna, miał się on przyczynić do wzmożenia patriotyzmu młodych Polaków i przyjęcia wiedzy o najnowszej historii ojczyzny, bo o ojczyźnie w podstawie programowej mówi się wiele.
PiS ma swoją politykę historyczną, propaguje ją, wykłada pieniądze, zakłada nowe muzea, a stare stara się przemodelować, próbuje ingerować w dzieła sztuki i spektakle. Jest to czasami karykaturalne, a na pewno natrętne i dokuczliwe. Można mieć do tego dystans i robić swoje, ale takiej postawy nie mogą przyjąć maturzyści, bo po prostu znajdują się w swoistym stanie przymusu i obowiązku. Jasne, uczniowie i nauczyciele mogą stworzyć jakiś świat alternatywny, zastępczy; tak się przecież wielokrotnie działo w historii Polski. Niemniej szkoła została wykorzystana do propagowania obowiązującej politycznie propagandy.
Szczerbiak: Uczniowie murem za mundurem? „Znakomita lekcja patriotyzmu”
HiT. Nie ma Wałęsy, jest Smoleńsk
Co jest w tej podstawie (którą przygotowali ludzie związani z PiS) charakterystycznego, niepokojącego i tendencyjnego? Jeśli oddzielić mętną, ale patetyczną mowę trawę oraz treści nadto oczywiste, w konkretnych ujęciach i zapowiedziach dostrzec można, co następuje. Nowe podziały historyczne, tak zastosowane, by zasłonić pewne fakty, zjawiska i nazwiska, a wydobyć na plan pierwszy inne.