Posłów PiS zbulwersował zamach na zagwarantowaną w konstytucji wolność słowa, jakim było przerwanie przez telewizję TVN24 ich konferencji prasowej poświęconej wysokim cenom energii, za które winę ponosi UE. Na skutek tego bezprecedensowego zamachu widzowie byli zmuszeni oglądać tę konferencję we wszystkich pozostałych telewizjach. W TVN24, zamiast posłów PiS, mogli jedynie wysłuchać sprostowań dotyczących manipulacji i nieprawd zawartych w ich wypowiedziach. W opinii posłów było to oburzające, dlatego rzeczniczka PiS zapowiedziała złożenie na TVN24 skargi do KRRiT.
Posłowie PiS uważają, że wymaganie od nich, aby swoje wystąpienia opierali na faktach, których nie uznają, w dodatku bez możliwości przeinaczania i manipulowania nimi, urąga ich powadze. Wiadomo że w obecnej sytuacji żaden poważny poseł PiS nie wystąpi na konferencji prasowej po to, żeby przedstawiać fakty, bo tylko by się ośmieszył i skompromitował w oczach kolegów. Komuś takiemu ani prezes PiS, ani wyborcy już nigdy by nie zaufali.
Przerwana transmisja konferencji rodzi kluczowe pytanie: kto powinien redagować program TVN24? Jak wiadomo, prezes Kaczyński jest za tym, żeby w imieniu wszystkich Polaków program ustalał on i poseł Suski, stąd ich pomysł przejęcia TVN od Amerykanów. Sam TVN24 stoi na stanowisku, że program TVN24 mają prawo redagować wyłącznie dziennikarze stacji. „To oni podejmują decyzje, które konferencje będą transmitowane. I konfrontują słowa polityków z opiniami ekspertów oraz faktami” – czytamy w oświadczeniu wydanym po przerwanej transmisji.
Rozumiem, że takie konfrontacyjne podejście jest dla posłów PiS nie do przyjęcia. I że ich zdaniem odsunięcie od wpływu na program TVN24 szerokich grup społeczeństwa, w tym emerytów, osób gorzej wykształconych, przedstawicieli Kościoła czy posłów PiS i przyznanie wyłącznego prawa do układania programu wąskiej kaście pracujących w tej stacji dziennikarzy, to decyzja antypolska i skrajnie niedemokratyczna.