Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Komu sprzyja wojna?

Komu sprzyja wojna? PiS ma z nią problem, liberałowie też

Bezpieczeństwo zawsze wygra z interesem ekonomicznym, prawami człowieka i innymi „miękkimi” wartościami. Bezpieczeństwo zawsze wygra z interesem ekonomicznym, prawami człowieka i innymi „miękkimi” wartościami. Mirosław Gryń / Polityka
Wojna wyostrzyła ideologiczne podziały, pomagając liberalnemu Zachodowi na nowo się określić. I jest to dobra wiadomość również dla obrońców demokracji w Polsce. Zła jest taka, że w czasach burzy i naporu trudno jest prowadzić skuteczną politykę i pozostać liberałem.
Pod rządami Orbána, Węgry odeszły od liberalizmu i stały się autokratyczną oligarchią opartą na politycznej przemocy oraz systemowej korupcji.Bernadett Szabo / Reuters/Forum Pod rządami Orbána, Węgry odeszły od liberalizmu i stały się autokratyczną oligarchią opartą na politycznej przemocy oraz systemowej korupcji.

Niemal natychmiast po wybuchu wojny w Ukrainie ruszyła u nas licytacja o to, czyj sojusznik okazał się bardziej kompromitujący. Opozycja wypomniała rządzącym przede wszystkim ich bliską relację i ogólne powinowactwo z Viktorem Orbánem, ci z kolei odwzajemniali się ciągłym kojarzeniem Donalda Tuska z Angelą Merkel. Sporo w tym było rytuału, gdyż oskarżające się strony same przecież nie popierały polityki Kremla. Kaczyński przyjaźnił się z węgierskim premierem mimo jego prorosyjskości i podobnie Tusk nieraz przestrzegał niemiecką kanclerz przed współpracą z Rosją, szczególnie w sprawie Nord Stream 2. Chociaż mimo wszystko warto przyjrzeć się bliżej temu porównaniu.

Nie ulega wątpliwości, że w polityce Berlina wobec Rosji sporo było wyrachowania, a może i cynizmu. Niemiecka potęga eksportowa prowadziła ekspansję na globalne rynki i potrzebowała do tego tanich rosyjskich surowców. Zyski służyły później rządowi federalnemu do budowania centralnej pozycji politycznej w Unii Europejskiej. Zdarzało się zresztą Niemcom używać jej w sposób okrutny i raczej sprzeczny ze wspólnotowymi wartościami, np. kiedy wymuszali drakońskie oszczędności na Grecji. Ale czy to cała prawda o niemieckiej polityce, która – jak widzi to nasza rozkochana w przesadzie prawica – w sumie niewiele się zmieniła od czasów Bismarcka i Hitlera?

Przypisując dzisiejszym Niemcom mocarstwowe ambicje, nie sposób mimo wszystko pominąć osobliwej natury owego mocarstwa, które zanurzyło się po uszy w liberalnym idealizmie i nawet w obliczu twardych faktów nie jest w stanie od niego odstąpić. Pokładając wiarę w zbawienną moc wymiany handlowej, odrzuca nawet te wojny, które gdzie indziej uważane są za sprawiedliwe. Mimo upływu dekad wciąż przepojone kompleksem niemieckiej winy, świadomie chłodzące patriotyczne uczucia swoich obywateli, zdystansowane wobec narodowych symboli.

Polityka 21.2022 (3364) z dnia 17.05.2022; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Komu sprzyja wojna?"
Reklama