Wojna wyostrzyła ideologiczne podziały, pomagając liberalnemu Zachodowi na nowo się określić. I jest to dobra wiadomość również dla obrońców demokracji w Polsce. Zła jest taka, że w czasach burzy i naporu trudno jest prowadzić skuteczną politykę i pozostać liberałem.
Niemal natychmiast po wybuchu wojny w Ukrainie ruszyła u nas licytacja o to, czyj sojusznik okazał się bardziej kompromitujący. Opozycja wypomniała rządzącym przede wszystkim ich bliską relację i ogólne powinowactwo z Viktorem Orbánem, ci z kolei odwzajemniali się ciągłym kojarzeniem Donalda Tuska z Angelą Merkel. Sporo w tym było rytuału, gdyż oskarżające się strony same przecież nie popierały polityki Kremla. Kaczyński przyjaźnił się z węgierskim premierem mimo jego prorosyjskości i podobnie Tusk nieraz przestrzegał niemiecką kanclerz przed współpracą z Rosją, szczególnie w sprawie Nord Stream 2.
Polityka
21.2022
(3364) z dnia 17.05.2022;
Polityka;
s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Komu sprzyja wojna?"