Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego, 25 kwietnia oświadczyła: „Nigdy nie ukrywałam swojego majątku, na który wspólnie z mężem – wykładowcą akademickim, dyplomatą, a w ostatnich latach ambasadorem RP w Niemczech, pracowaliśmy uczciwie przez całe życie zawodowe. Ostatnio ze środków uzyskanych ze sprzedaży domu kupiliśmy inny dom”. I podkreśliła, że spłacają kredyt hipoteczny w wysokości 237 tys. zł.
Być może majątkiem państwa Przyłębskich nikt by się szczególnie nie zainteresował, gdyby nie to, że prezeska TK wystąpiła o utajnienie swojego oświadczenia majątkowego za 2021 r. Sprawa nabrała jeszcze większych rumieńców, kiedy w podkaście Onetu „Stan po Burzy” ogłoszono: „Przyłębska kupiła dom pod Warszawą, w którym regularnie imprezuje z politykami PiS i zaufanymi sędziami Trybunału Konstytucyjnego”. – A mogła jak Morawieccy podpisać z mężem rozdzielność majątkową i na niego kupić ten dom. Ona utajniła oświadczenie i wszyscy się teraz zastanawiają, co takiego chciała ukryć – mówi polityk PiS. – Wie, że Kaczyński nie lubi, kiedy wybuchają takie afery, i włączyła działania naprawcze.
25 kwietnia wystąpiła o odtajnienie majątkowej deklaracji, by „zapobiec dalszym oszczerstwom formułowanym zarówno pod adresem instytucji, jak i wobec mnie osobiście”. Jak ustaliliśmy, już tego samego dnia prezes SN uchyliła klauzulę „zastrzeżone”. Jednak Przyłębska wcale się nie spieszy. Zgodnie z ustawą musi zarządzić publikację do 30 czerwca i pewnie, tak jak w latach ubiegłych, zrobi to w ostatnim możliwym dniu.
Nasi rozmówcy podejrzewają, że te wszystkie zabiegi są po to, by ukryć fakt, że Przyłębscy mają nowy dom, około 25 km od TK, a jednocześnie Trybunał płaci za wynajmowanie jej służbowego mieszkania.