Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

(Dy)wizje Błaszczaka. Szef MON idzie na całość. Czy to się może udać?

Mariusz Błaszczak na odprawie kierowniczej kadry MON i Sił Zbrojnych RP, 13 czerwca 2022 r. Mariusz Błaszczak na odprawie kierowniczej kadry MON i Sił Zbrojnych RP, 13 czerwca 2022 r. Ministerstwo Obrony Narodowej
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak chce dwóch nowych dywizji i mnóstwa sprzętu z Korei Południowej. Plany te z ogromnym sceptycyzmem przyjęli służący mi swoją opinią i radą zawodowi żołnierze.

Mariusz Błaszczak bardzo chce przejść do historii, a historia na razie mu pomaga. Jego rządy przypadły na okres, gdy rola szefa MON stała się nieporównanie istotniejsza niż w całym ostatnim 30-leciu. W czasie jego urzędowania Polska ma rekordowy poziom wydatków obronnych, zamawia olbrzymie ilości uzbrojenia i podjęła wysiłek przynajmniej dwukrotnego zwiększenia liczebności wojska. Te decyzje będą miały wpływ na obronność jeszcze długo po odejściu Błaszczaka z MON.

Rekordowe zamówienia zbrojeniowe są już tak częste i tak duże, że na odbiorcach przestają robić większe wrażenie, choć dla wojska mają niebagatelne znaczenie. Zmiany strukturalne, które zapoczątkował Błaszczak, będą mieć równie głębokie i długotrwałe konsekwencje.

Aby jeszcze bardziej odcisnąć swoje piętno na obronnej historii Polski, szef MON rzucił właśnie hasło utworzenia dwóch nowych dywizji wojsk lądowych. Rozlokowane mają być w centralnej Polsce – jak to ujął, „wzdłuż Wisły”. Gdzie dokładnie, do kiedy, jakim kosztem? Tych szczegółów, jak to często bywa w wystąpieniach Błaszczaka, zabrakło. Mają się pojawić w osobnym dokumencie: prezentacji wizji rozwoju sił zbrojnych do 2035 r.

Czytaj też: Warszawa staje do wyścigu zbrojeń w regionie?

Ile to mogłoby potrwać

Długa perspektywa jest wymogiem planistycznym NATO wprowadzonym kilka lat temu. Jest też koniecznością, bo dwóch nowych dywizji po prostu nie da się stworzyć szybko. Zamiar jest tak ambitny, kosztowny i skomplikowany, że być może nierealny.

Reklama