Kraj

Prof. Łętowska dla „Polityki”. O łańcuchu poszlak, które pokazują styl działania TK

Prof. Ewa Łętowska Prof. Ewa Łętowska Leszek Zych / Polityka
Każdy obserwator, w tym ja, ma pełne prawo w tej sytuacji uznać, że podejrzenia, że w tym Trybunale „bez żadnego trybu” załatwia się rzeczy „na lewo”, mają podstawy. Przy wymierzaniu sprawiedliwości ma być widać, że dzieje się to bezstronnie i niezawiśle. Ten mail i cała reszta zdarzeń świadczą o tym, że nie widać, aby tak właśnie było – mówi w rozmowie z „Polityką” prof. Ewa Łętowska.

EWA SIEDLECKA: Julia Przyłębska pytana w telewizji braci Karnowskich o ostatni „mail Dworczyka”, powiedziała: „Nie omawiam z politykami spraw, natomiast kwestie pytań, co się dzieje w sprawie, zdarzają się”. Czy w Trybunale Konstytucyjnym za pani czasów był obyczaj rozmawiania z władzą o terminach rozpatrywania spraw?
PROF. EWA ŁĘTOWSKA: Problem jest w działaniu – że zacytuję klasyka – „bez jakiegokolwiek trybu”. Egzekutywa jest zawsze zainteresowana tym, kiedy Trybunał rozstrzygnie sprawę powodującą poważne skutki dla budżetu lub inne doniosłe skutki, np. społeczne. Jeśli Trybunał widzi, że mogą one wystąpić, stara się o tym uprzedzić. Szczególnie w sprawach dotyczących finansów publicznych, bo to jest jedna z wartości konstytucyjnych, którą Trybunał ma chronić. Ale na to jest odpowiedni tryb: TK pyta rząd w oficjalnym piśmie, z jakimi skutkami – wedle rządu – należy się liczyć. Rząd odpowiada pisemnie i tę odpowiedź wszywa się do akt. Może mieć ona wpływ np. na odroczenie wejścia wyroku w życie. Aby dać czas na przygotowanie skutków budżetowych. Natomiast nie ma takiego trybu, że polityk przychodzi do prezesa TK i cokolwiek dotyczącego zawisłych przed Trybunałem spraw omawia. Jeśli ktoś nie widzi różnicy pomiędzy tymi dwiema sytuacjami, to znaczy, że nie rozumie, jakie obowiązki i granice wynikają z zasady podziału władz.

„Prezes Julia” mówi też: „Nawet jeśliby mail był prawdziwy, to nie zawiera żadnych informacji, które wskazywałyby w jakimkolwiek procencie, że tu było jakieś umawianie czegokolwiek”. Czy ma rację? Rzeczywiście nie ma w nim informacji, że np. minister Dworczyk namówił prezeskę TK, by odroczyć konkretne sprawy, nie mówiąc już o umawianiu się na konkretny wyrok.

Reklama