Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Gazeta Polska” i okładka z Donaldem Tuskiem. Czy można posunąć się dalej?

Wojujący organ Zjednoczonej Prawicy, tygodnik „Gazeta Polska”, dotarł do finału swojej długiej drogi, naznaczonej wieloma hańbiącymi tekstami. Wojujący organ Zjednoczonej Prawicy, tygodnik „Gazeta Polska”, dotarł do finału swojej długiej drogi, naznaczonej wieloma hańbiącymi tekstami. mat. pr.
Ostatni numer „Gazety Polskiej” ma okładkę, która na pewno wejdzie do mrocznej historii polskiego dziennikarstwa.

Wojujący organ Zjednoczonej Prawicy, czyli tygodnik „Gazeta Polska”, dotarł do finału swojej długiej drogi, naznaczonej wieloma hańbiącymi tekstami. Pełnymi pomówień, skrajnych oskarżeń wymierzonych, oczywiście, przeciwko wszystkim, którzy nie są za Jarosławem Kaczyńskim, nie idą za nim na ślepo. W redakcji tego pisma zebrała się specjalna grupa paszkwilantów i nienawistników gotowych do napisania każdego tekstu; warto poznać i zapamiętać tę listę autorów.

Czytaj też: To prezes PiS nie chciał zatrzymać wlepek LGBT

Mroczna historia polskiego dziennikarstwa

Ostatni numer „Gazety Polskiej” ma okładkę, która na pewno wejdzie do mrocznej historii polskiego dziennikarstwa. Widzimy oto na zdjęciu Donalda Tuska z wyciągniętą ręką i zwartą pięścią. Ten gest imitujący swoiście hitlerowskie heilowanie wzmocniony jest dobranym i podkręconym zdjęciem twarzy Tuska, groźnej, bojowej, z dodanym specjalnie cieniem pod nosem, coś na kształt wąsika Hitlera. Pod zdjęciem napis w szwabasze: „Gott mit uns”. Objaśnienie okładkowe brzmi: „Słowa Donalda Tuska: »Wierzysz w Boga, nie głosujesz na PiS«, to odpowiednik pruskiego »Gott mit uns«, obecnego na klamrach niemieckich pasów. Padły, gdy polski rząd wspiera Ukrainę w walce pod innym starym hasłem: »W imię Boga za wolność naszą i waszą«. Patriarcha Cyryl i Tusk głoszą, że najwyższe dobro nie jest po stronie tych, co niosą sztandar wolności, ale po stronie tyranii”.

Pod tę okładkę napisał w środku numeru tekst Piotr Lisiewicz, zastępca redaktora naczelnego, który dokonuje wielkiej ekwilibrystyki logicznej, by Donalda Tuska połączyć z tyraniami i postawić przeciwko demokracji, chrześcijaństwu i polskości. Tusk wcale nie jest za Ukrainą, irytuje go postawa Polaków wspierających swoich wschodnich sąsiadów. „Z tej perspektywy atak Tuska na źródła podniosłego nastroju, który zbudował naszą solidarność z Ukraińcami, jest zrozumiały. Chodzi o to, by nas znowu skutecznie zgnoić, by Polacy znowu przestali w cokolwiek wierzyć. By zamiast ponad ideologicznymi podziałami świadczyć dobro, znowu tonęli w rynsztoku, w błocie, ekskrementach, bo tylko tacy mogą dać sukces komuś takiemu jak Tusk”. Tusk zatem czuje się jak ryba w wodzie, gdy Polacy sprowadzeni są do rynsztoka, to po prostu jego naturalne środowisko – czytamy.

I podąża w kierunku tyranii. Zdaje się mu przyświecać wzór rosyjski. „Tuskowi przestała być potrzebna obrona demokracji, skoro przeradza się ona, nawet jeśli w przypadku niektórych tymczasowo czy koniunkturalnie, w obronę Ukrainy przed Rosją. Tusk zdaje sobie sprawę, że demokratycznie nie przeforsuje poparcia Polaków dla interesów, które miał załatwić, wracając do Polski. One demokratycznie nie są dziś do przeforsowania nawet w Niemczech, gdzie obudziła się opinia publiczna, a co dopiero nad Wisłą”.

Piotr Lisiewicz puentuje: „Obrona demokracji przestała być dla niego użytecznym narzędziem, więc Tusk wrzuca ją do kosza wraz z resztą polskich wartości, które okazały się być niebezpieczne. Pozostaje mu tylko agresja, rechot i pruskie »Gott mit uns«”.

Tak oto w Tusku łączy się pruska historyczna antypolskość ze współczesną tyranią rosyjską. Czy można posunąć się dalej? Zwłaszcza że główne wątki tekstu okraszone są okładkowym zdjęciem, licznymi dygresjami i wypadami, zawsze po to, by uderzyć, zadeptać i wszystkie zła świata połączyć z Donaldem Tuskiem.

Czytaj też: „Gazeta Polska” – strefa wolna od rozumu (i smaku)

Kaczyński wychwala redakcję i kluby „Gazety Polskiej”

A przecież to nie jest wybryk, nie jest też przypadek. „Gazeta Polska” jest pewnym ekstremum propagandowo-ideologicznym, ale jakże wskaźnikowym dla linii politycznej rozkręcającej się kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS co prawda na tym etapie raczej skupia się na rozkręcaniu fobii antyniemieckiej, chętnie jednak kibicuje wszystkim innym nienawiściom, które mają kreować nowych wrogów i nowe fronty walki. A przede wszystkim kompromitować Tuska, w końcu przyjaciela Merkel, innych Niemców oraz kumpla Putina, zapatrzonego w tyrana rosyjskiego jak w święty obraz. Jeszcze do tego obcego, intruza, który przybył z Brukseli dla „brudnych interesów”, a teraz w Polsce tylko mąci. Jeszcze się okaże, i to niejeden raz, co ma za uszami, paski w TVP grzeją się bez przerwy.

Omawiany wyczyn redaktorski i dziennikarski mieści się znakomicie w tej polityce i tej logice, swoim stylem tworzy subkulturę polityczną, która niby żyje swoim życiem, ale przecież infekuje sobą całe życie polityczne, daleko wychodzi poza swoje wąskie (nie takie znowu wąskie) środowisko, staje się niejako wzorcem dla innych, zwłaszcza że zawsze Jarosław Kaczyński wychwalał pod niebiosa redakcję i kluby „Gazety Polskiej”.

Czytaj też: Rydzyk i Sakiewicz – dwaj papieże, dwie religie

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną