Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sensacja. Sąd dyscyplinarny powołał się na wyroki europejskich trybunałów

Sąd Najwyższy w Warszawie Sąd Najwyższy w Warszawie Penn State University Libraries Architecture and Landscape Architecture Library / Flickr CC by 2.0
To był sądny dzień dla represjonowanych przez władzę sędziów. Decyzją Izby Odpowiedzialności Zawodowej troje wraca do orzekania, a sprawy dwóch spadły z wokandy.

Sądził tymczasowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej (czyli następczyni zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej). A w nim dwóch prawowitych sędziów: Wiesław Kozielewicz i Dariusz Kala oraz ławnik Józef Kowalski.

„Unieważnienie” trybunału Przyłębskiej nie działa?

Dwie sprawy – Marty Pilśnik i Adama Synakiewicza – dotyczyły tzw. natychmiastowej przerwy w czynnościach służbowych, czyli odsunięcia od orzekania z powodu wydanych orzeczeń. W jednej – Agnieszki Bator-Ciesielskiej – chodziło o wniosek o zawieszenie w czynnościach służbowych i obniżenie wynagrodzenia za trzy pytania do TSUE w sprawie legalności powołania tzw. neosędziów Przemysława Radzika i Michała Lasoty. Oraz krytyczne wywiady dla mediów, w których miała rzekomo „podważać status dwóch sędziów [Radzika i Lasoty] i ich uprawnienia do pełnienia urzędu sędziego, a także ich niezawisłość i niezależność, a nadto zakwestionowała sposób realizacji kompetencji przez wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie”.

Sędzia Synakiewicz rocznicę swojej „natychmiastowej przerwy” obchodził 9 września. Sąd umorzył dziś tę sprawę: sędzia Kala uzasadnił, że się przedawniła, bo minął 30-dniowy termin, w którym sąd mógł zatwierdzić lub nie zarządzoną przez ministra sprawiedliwości „przerwę”.

Sędzia Pilśnik rocznicę decyzji o „natychmiastowej przerwie w czynnościach” obchodziła dokładnie dzisiaj. Tu sprawozdawcą był sędzia Kozielewicz, który mógł poprzestać na orzeczeniu – neutralnego – przedawnienia (tak jak w przypadku Synakiewicza). Jak powiedział nam jeden z obrońców, Michał Laskowski powołał się w uzasadnieniu na wyrok TSUE z 15 lipca 2021 r., w którym uznał on Izbę Dyscyplinarną SN za sprzeczną z prawem UE. Oraz na sprawę „Reczkowicz przeciwko Polsce”, w której Trybunał Praw Człowieka zdyskwalifikował Izbę Dyscyplinarną jako sąd. A wreszcie na prezydencką nowelizację przepisów dyscyplinarnych i dodany tam przepis (art. 107, par. 3, pkt 3), który mówi, że nie jest deliktem dyscyplinarnym badanie spełniania wymogów niezawisłości i bezstronności przez sędziego „z uwzględnieniem okoliczności towarzyszących jego powołaniu i jego postępowania po powołaniu, (…) jeżeli w okolicznościach danej sprawy może to doprowadzić do naruszenia standardu niezawisłości lub bezstronności, mającego wpływ na wynik sprawy z uwzględnieniem okoliczności dotyczących uprawnionego oraz charakteru sprawy”.

Zastosowanie tego przepisu przez sąd dyscyplinarny jest sensacją, bo i prezydent, i PiS zapewniali, że nie może on być podstawą kwestionowania prawomocności sędziego powołanego przez prezydenta. Podobnie sensacyjne jest powołanie się na wyroki TSUE i ETPCz, rzekomo „unieważnione” przez trybunał Julii Przyłębskiej.

Czytaj też: Na złotych spadochronach. Odwrót neosędziów z SN

Miliardy euro z KPO bliżej?

Wreszcie w sprawie Bator-Ciesielskiej sąd odrzucił jako nieuzasadniony wniosek rzecznika dyscyplinarnego Piotra Schaba o zawieszenie jej w czynnościach i obniżkę wynagrodzenia. Jak relacjonuje obrońca mec. Radosław Baszuk, sędzia Kozielewicz też powołał się na prezydencką nowelizację, według której nie jest deliktem zadawanie pytań do TSUE. Natomiast zarzut związany z wywiadami uznał za niedający podstaw do zawieszenia. Zwrócił uwagę na wyjątkową opieszałość postępowania dyscyplinarnego, gdyż cała sprawa pochodzi z 2019 r.

Od dzisiejszych orzeczeń rzecznik dyscyplinarny może się odwołać do składu pięciu sędziów Izby Odpowiedzialności Zawodowej, w którym nieuchronnie będzie już dwóch neosędziów, więc te wyroki będą kwestionowane. Mec. Baszuk zwraca też uwagę, że jeśli do tego czasu prezydent nie powoła docelowych 11 sędziów do IOZ, to nie da się w ogóle powołać składu odwoławczego, bo nie może być w nim orzekających w tych sprawach w pierwszej instancji sędziów Kozielewicza i Kali. Tymczasem Andrzej Duda zwleka.

W czwartek miały się odbyć kolejne sprawy, tym razem z udziałem neosędziów Marka Siwka i Krzysztofa Wiaka. Będzie (jeśli nie spadnie z wokandy) tylko jedna: sędziego Macieja Rutkiewicza z Sądu Rejonowego w Elblągu. Sprawa Macieja Ferka z Sądu Okręgowego w Krakowie już została zdjęta (Ferek złożył wniosek o zbadanie sądzących ją sędziów tzw. testem bezstronności).

W tym miesiącu na wokandzie są sprawy zawieszeń i odsunięć w sumie 12 sędziów. Wcześniej Izba odmówiła uchylenia immunitetu Piotrowi Raczkowskiemu, któremu prokuratura chce stawiać zarzuty karne (Izba nie uznała ich za wiarygodne). Zdjęto natomiast sprawę zawieszenia sędziego Krzysztofa Chmielewskiego – nie orzeka od początku roku.

Jeśli sprawy pozostałych sędziów rozstrzygane będą tak, że powrócą lub nie zostaną odsunięci od orzekania – to będziemy blisko spełnienia jednego z najważniejszych „kamieni milowych” KPO, z którego Polska ma dostać kilkadziesiąt miliardów euro pomocy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną