O sprawie jako pierwsze napisało Radio ZET. Wstępne informacje mówiły, że w gmachu przy ul. Puławskiej w Warszawie miało dojść do wybuchu lub katastrofy budowlanej. Hałas był słyszany przez okolicznych mieszkańców.
Rzecznik KGP Mariusz Ciarka na antenie stacji przyznał jedynie, że doszło do ukruszenia stropu. „Jego stan musi zbadać komisja. Nie mogę się tam dostać” – mówił. Dodał, że do zdarzenia miało dojść w „pomieszczeniu niejawnym”, istotnym dla ochrony budynku.
W ciągu kilku godzin w sprawie pojawiło się wiele informacji. Większość nieoficjalnych.
Dopiero o godz. 14:30 MSWiA wydało komunikat, informując, że doszło do eksplozji „jednego z prezentów”, które komendant Szymczyk otrzymał podczas wizyty w Ukrainie.
Czytaj też: Co widać na nagraniach z kamerek policjantów
Poszkodowany komendant
Według doniesień stołecznej „Gazety Wyborczej” w środę wieczorem przed budynkiem widziano pirotechników oraz funkcjonariuszy Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. To potwierdzałoby narrację o wybuchu.
Nieoficjalnie dziennik dodał, że poszkodowany w wybuchu został komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk. Do stołecznego szpitala MSWiA miał trafić policyjnym samochodem. Po jego przyjęciu szpital miał na co najmniej kilka godzin przestać przyjmować nowych pacjentów. Polecenie miało wyjść z resortu spraw wewnętrznych.
Nieoficjalnie mówi się, że komendant Szymczyk miał na kilka godzin stracić słuch. Dopytywany o to przez TVN24 rzecznik Ciarka odparł krótko: „nie ma rannych”.