Generał dywizji pilot Jacek Pszczoła rzucił papierami: złożył wymówienie i chce odejść z wojska. To najwyższy rangą oficer lotnictwa, zajmujący od października 2018 r. stanowisko inspektora sił powietrznych w dowództwie generalnym rodzajów sił zbrojnych, najważniejsze w hierarchii skrzydlatego rodzaju wojsk.
Czytaj też: Polska wyda ogromne pieniądze na zbrojenia. Czy da się mądrzej?
Jeden z „12 wspaniałych”
Gdyby nie przedziwne nazewnictwo i nieco wykoślawiona struktura, można by go nazwać dowódcą sił powietrznych. Ale w Polsce od 2014 r. dowództw rodzajów wojsk nie ma, istnieją dwa dowództwa połączone – generalne i operacyjne (utworzone już wcześniej). To pierwsze odpowiada za szkolenie i gotowość bojową, to drugie za operacyjne użycie wojskowych komponentów złożonych z rozmaitych sił. Choć formalnie dowodzenie całością wojska zostało powierzone szefowi sztabu generalnego, to DGRSZ „dowodzi” większością wojska w czasie pokoju, a DORSZ w operacjach, jakimi są misje zagraniczne czy zgrupowania zadaniowe w kraju.
W tej strukturze gen. Pszczoła jest zwierzchnikiem lotników w stalowych mundurach, najważniejszym oficerem odpowiedzialnym za wyszkolenie, zaopatrzenie, infrastrukturę, sprawy kadrowe i sprzęt lotnictwa. W tym ostatnim wyzwaniu był szczególnie widoczny. Minister Błaszczak powierzył mu bowiem misję zakupu samolotów wielozadaniowych piątej generacji F-35, a później znaczący udział w wyborze koreańskich maszyn FA-50 jako następców wycofywanych poradzieckich maszyn MiG-29 i Su-22.