MON kupuje abramsy ze wsparciem USA. Premia za pomoc Ukrainie i nowa jakość dla wojska
Pierwsze abramsy będą używane, ale i tak znacznie nowocześniejsze, silniejsze i lepiej opancerzone niż oddane Ukrainie pojazdy poradzieckiej konstrukcji. 116 czołgów starszej wersji M1A1 ma być „pancerną pięścią” 1. warszawskiej brygady pancernej w Wesołej jako sprzęt przejściowy. Docelowo jednostki 18. dywizji zmechanizowanej, broniącej wschodu Polski, mają zyskać też najnowsze oferowane na eksport abramsy w wersji M1A2 SEPV3.
Więcej niż Wielka Brytania, Francja i Niemcy łącznie
Różnice techniczne między nimi są istotne, ale większe znaczenie ma fakt, że jedne i drugie abramsy będą najważniejszą zmianą w wojskach pancernych i zmechanizowanych od czasu przejęcia z Niemiec (na nieco podobnej zasadzie) używanych leopardów, też dwóch wersji i też w dwóch transzach, choć przy niższych wydatkach. Leopardy były pierwszym etapem przechodzenia ze sprzętu poradzieckiego na zachodni, ale nie były w stanie wypełnić wszystkich polskich potrzeb.
Wojska pancerne i zmechanizowane dysponują w linii 13 batalionami czołgów, co jest największą liczebnie siłą w Europie. Każdy batalion to 58 wozów, więc nawet przed zapowiadanym przez PiS rozrostem armii Polska ma w jednostkach bojowych minimum 754 czołgi. Jak słusznie się podkreśla, to więcej niż Wielka Brytania, Francja i Niemcy łącznie. A przecież ma być więcej, bo Polska ma zamiar zbudować dwie kolejne dywizje wojsk lądowych. Nawet jeśli jedna z nich będzie lekka, aeromobilna, to ta druga będzie potrzebować kilku batalionów czołgów w swoich brygadach.