Postępowanie wszczęte przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji przeciwko TVN za emisję nagrodzonego Grand Pressem dokumentu Piotra Świerczka „Siła kłamstwa” to nie tylko próba zastraszenia stacji i innych redakcji. To nie tylko atak na wolność słowa, kontrolną rolę mediów i prawo obywateli do wiedzy o działaniach władzy. To także kolejny przykład zastosowania by-passów, jakie wytworzyło państwo PiS, żeby obejść resztki mechanizmów kontrolnych, które zostały w Polsce po siedmiu latach rządów „Zjednoczonej” Prawicy.
Skargę na reportaż analizujący pominięcia i manipulacje opiniami zagranicznych ekspertów współpracujących z podkomisją smoleńską złożył Antoni Macierewicz. Przewodniczący KRRiT Maciej Świrski z urzędu zdecydował o wszczęciu postępowania. Będzie oceniał, czy materiał TVN zawiera treści naruszające ustawę o radiofonii i telewizji „poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji oraz działań sprzecznych z polską racją stanu i zagrażających bezpieczeństwu publicznemu”. Będzie też badał, czy skutkiem naruszenia „warunków koncesji” powinno być odebranie jej TVN-owi. Po emisji reportażu Macierewicz zapowiadał wytoczenie procesu stacji. Zamiast tego złożył skargę do KRRiT. Idąc do sądu, ryzykował proces, w którym wedle reguł Kodeksu postępowania cywilnego ustalać się będzie, czy podane w materiale informacje są prawdziwe i czy są propagowaniem działań godzących w rację stanu oraz bezpieczeństwo. A tak – ustali to Świrski, który nawet nie jest prawnikiem. W postępowaniu, które nie rządzi się takimi zasadami, jak równość broni procesowej czy prawo do obrony. A mimo to jest alternatywą do procesu sądowego.
Taki sam by-pass PiS chce stworzyć w postaci komisji ds. wpływów rosyjskich. Przewiduje ona organ pozasądowy, związany z władzą, który orzekałby, kto jest, a kto nie jest pod wpływem rosyjskiego lobby i czy podejmowane pod wpływem tego lobby decyzje szkodzą Polsce.