Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nienormalna normalność tzw. dobrej zmiany

Jacek Sasin na spotkaniu z wyborcami w Wysokiem Mazowieckiem 19 marca 20023 r. Jacek Sasin na spotkaniu z wyborcami w Wysokiem Mazowieckiem 19 marca 20023 r. Michał Kość / Forum
P. Sasin bajdurzy mniej więcej tak, jak propagandyści z dawniejszych czasów, trując, że ci z Zachodu nam przeszkadzają i nas stopują, ale nic to, ponieważ już niedługo będziemy zarabiać jak Francuzi i Niemcy.

Pan Morawiecki zapodał: „Łączy nas pragnienie normalności, wbrew aberracjom, które są nam czasami serwowane z Brukseli i innych ośrodków neoliberalnych, jak zakazy jedzenia mięsa, jak różnego rodzaju spojrzenie na politykę klimatyczną, która urąga zdrowemu rozsądkowi”. Wprawdzie rzekł tak na zebraniu stowarzyszenia OdNowa Marcina Ociepy, ale wyszło po staremu, tj. niezbyt roztropnie. Bąknął za Swoim Drogim Prezesem – co jest normalką – o (nie)jedzeniu mięsa, aczkolwiek trzeba mu zapisać na plus, że nie poruszył tematu robaków.

Czytaj też: Robal wyborczy. PiS straszy Polaków jedzeniem owadów i kartkami na mięso

„Baju, baju dla frajerów często”

Są różne spojrzenia na politykę klimatyczną i to jest coś normalnego, a nie nienormalnego. Niektóre trzeba uznać za mające niewiele wspólnego z racjonalnością. Pan Ozdoba, mąż niewątpliwie i swoiście ozdabiający tzw. dobrą zmianę, wyjawił swój pogląd na mówienie o ekologii: „To jest baju, baju dla frajerów często”, a więc krótko i dosadnie.

Ostatnio przebywałem kilka dni w rejonie niegdyś nazywanym „zgniłym Zachodem”. Już po jednym dniu wizyty opuścił mnie „rodzimy” katar, a po kolejnym swędzenie skóry. Obie te przypadłości szybko powróciły po powrocie na ojczyzny łono. Zastosowanie kanonu jedynej różnicy w sformułowaniu Milla, poparte konsultacją u lekarza, pozwoliły uznać wyjaśnienie, że stan klimatyczny „tam” pomaga, a ten doświadczany „tutaj” szkodzi. Tedy, wypada przyjąć, że frajerami w zakresie klimatologii są p.

Reklama