Platforma zaproponowała tzw. babciowe, czyli dopłatę 1,5 tys. zł dla matek, które podejmą pracę po urlopie macierzyńskim.
Pomysł ten został oceniony w teoretycznie niepisowskiej bańce następująco: całkowicie niewiarygodny, nieszczery, wręcz żenujący, bo to licytacja z PiS na rozdawnictwo, obietnica nie będzie dotrzymana, skąd na to niby wezmą pieniądze, to w sumie nic nowego, to za mało, to za dużo, tylko da zarobić właścicielom prywatnych żłobków, sama nazwa zasiłku jest protekcjonalna i dlaczego nie dziadkowe, stracą wyborców na rzecz Konfederacji itp.
Janicki i Władyka: Symetryści pięć lat temu i dziś
A gdyby „babciowe” ogłosił PiS?
Na podstawie wieloletniego doświadczenia z opiniami symetrystów można z dużą dozą pewności przewidzieć, jak oni by zareagowali, gdyby z propozycją „babciowego” wyszedł PiS.
Otóż wtedy byłoby to: piekielnie sprytne posunięcie piarowe, nie proste rozdawnictwo, bo jednak uzależnione od podjęcia pracy, dobrze ulokowane, bo wśród kobiet PiS ma polityczny deficyt, prospołeczne, bo PiS jest znany z tego, że umie słuchać „zwykłych Polaków”, pieniądze muszą się znaleźć, bo to przecież inwestycja w ludzi, w dodatku pronatalistyczna, a nazwa „babciowe” dobrze wymyślona, bo swojska i ciepła, w tym PiS-ie to jednak mają głowę na karku itp.
Przedstawiony wyżej schemat reakcji tych, którzy „trzymają równy dystans”, można przyłożyć niemal do każdej propozycji Platformy i PiS, choćby wcześniej do kwestii dopłat do oprocentowania kredytu mieszkaniowego („0 proc.