Kraj

Konfederacja zwiera szeregi. Co szykuje partia grilla, piwka i antypolityki?

Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak, zdjęcie z lutego 2023 r. Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak, zdjęcie z lutego 2023 r. Adam Chełstowski / Forum
Wiele wskazuje na to, że Konfederacja będzie języczkiem u wagi po nadchodzących wyborach. Liberalni publicyści są przekonani, że wejdzie w koalicję z PiS, ale sami konfederaci mówią, że nie muszą tego robić.

W poniedziałek, gdy prezydent Andrzej Duda podpisał „lex Tusk”, a Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz zmieniali narrację ws. swojego udziału w marszu 4 czerwca, Sławomir Mentzen, a wraz z nim wielu wpływowych polityków Konfederacji, spotkało się na zamkniętej dla mediów, organizowanej przez Mentzena konferencji biznesowej Everest 2023.

Sławomir Mentzen i jego wrogowie

Politycy Konfederacji przekonywali, że wydarzenie nie ma charakteru politycznego. I rzeczywiście, ze sceny nie padały nazwy ani Konfederacji, ani żadnej z jej składowych. Tematów politycznych (poza sporadyczną krytyką PiS i krytyką polityki jako takiej) prelegenci unikali. Spotkanie stanowiło za to okazję do budowy wizerunku Konfederacji (i jej lidera) jako partii przyjaznej dla biznesu.

Konfederaci twierdzą, że w przyciąganiu biznesu pomógł im Leszek Balcerowicz – swoimi pozytywnymi wypowiedziami miał zalegalizować partię w oczach przedsiębiorców. Póki co najwięksi gracze patrzą na nich z sympatią, ale nie wspierają finansowo. Dużo lepiej idą rozmowy ze średnim biznesem, którego przedstawiciele dominowali na widowni na Evereście.

Tak więc w Katowicach zebrało się ok. 1000 osób (kilkanaście procent stanowiły kobiety), z których każdy zapłacił minimum 2500 zł (tyle kosztował najtańszy bilet) za możliwość obejrzenia stand-upu „najsłynniejszego polskiego spekulanta” czy flippera z 13-letnim doświadczeniem. Ale także sędziego Szymona Marciniaka, ściągniętego jako gwiazda na ostatnią chwilę, gdy okazało się, że właściciel InPostu Rafał Brzoska wskutek nacisków wycofał się z wydarzenia. Podobnie jak kilku innych prelegentów. Do czego zresztą odniósł się sam Mentzen, kierując do osób stojących za naciskami słowa, że „ma zwyczaj siadać na brzegu rzeki i oglądać spływające nią ciała swoich wrogów”.

Gorące rozmowy o listach i jedynkach

Przedsiębiorcy będą bardzo ważnym elementem kampanii Konfederacji, której zależy nie tylko na głosach, ale też pieniądzach. Pomóc w obu elementach mają związani z Konfederacją lobbyści – m.in. były poseł Przemysław Wipler i Szczepan Wójcik, lobbysta branży futrzarskiej, jak słyszymy, bliski startu z list konfederatów. Obaj pojawili się na Evereście, pierwszy w charakterze gościa (i uczestnika sztafety piwnej w jednej drużynie z Mentzenem), drugi wygłosił prelekcję o historii swojego sukcesu i blokadzie „Piątki dla zwierząt”.

O ile proces układania całych list jeszcze potrwa, o tyle wkrótce Rada Liderów Konfederacji powinna zgodzić się co do jedynek. 20 przypadnie Nowej Nadziei Mentzena (kandydaci tej partii zostali już wybrani w styczniu w prawyborach), 15 Ruchowi Narodowemu, a sześć Koronie Grzegorza Brauna. Prawdopodobnie jedyną kobietą w tym gronie będzie rzeczniczka ugrupowania Anna Bryłka, która wystartuje w Koninie.

Rozmowy o dalszych miejscach na listach w tym roku będą gorętsze niż w poprzednich latach. Według średniej ważonej liczonej przez Politykę Insight Konfederację popiera obecnie 10,9 proc. wyborców, co pozwoliłoby jej wprowadzić ponad 40 posłów. W wielu okręgach więcej niż jednego. Niektórzy twierdzą, że w Rzeszowie i Warszawie jest szansa nawet na trzech.

To zmienia dynamikę kampanii. Decentralizuje ją, bo przedstawiciele struktur w okręgach zdają sobie sprawę, że jeśli włożą w kampanię wystarczająco czasu i pieniędzy, to mogą zdobyć drugi mandat w okręgu niezależnie od miejsca na liście, z którego startują. To też sprawia, że do Konfederacji zaczyna się zgłaszać coraz więcej polityków z nią niezwiązanych, a wcześniej startujących m.in. od Kukiza.

Koordynować kampanią będzie Witold Tumanowicz. Polityk, który wcześniej blisko współpracował, a ostatnio zastąpił Roberta Winnickiego na stanowisku szefa sztabu wyborczego Konfederacji. Gdy miał 16 lat, zapisał się do Młodzieży Wszechpolskiej, potem organizował Marsze Niepodległości. W 2019 r. jako jedynka Konfederacji w okręgu chełmskim uzyskał 10 tys. głosów i nie dostał się do Sejmu. Był wtedy również pełnomocnikiem wyborczym partii. Uchodzi za sprawnego organizatora.

Czytaj też: Spekulacje o Konfederacji. Wejdzie w sojusz z Kaczyńskim?

Będą pić piwo z wyborcami

Pierwszy duży test w nowej funkcji czeka go 24 czerwca. Na ten dzień konfederaci zapowiadają dużą konwencję programową w hali Expo w Warszawie. 1,5 tys. działaczy i sympatyków, rozmach i... prezentacja ustaw podatkowych. W tym ustawy o PIT, która obecnie jest w fazie konsultacji prowadzonych na GitHubie. Ma mieć 42 strony i m.in. podnosić kwotę wolną od podatku do 12-krotności płacy minimalnej. W przeciwieństwie do lutowej konwencji na scenie ma się pojawić więcej polityków niż sam Mentzen i Bosak.

Do tego czasu Sławomir Mentzen dalej będzie jeździł po Polsce i pił piwo z wyborcami na wydarzeniach organizowanych w ramach cyklu „piwo z Mentzenem”. Bo tym właśnie ma być Konfederacja w 2023 r. – partią normalności. Partią grilla, piwka, chłopaka, dziewczyny i antypolityki. Konfederacja staje w obronie poziomu życia swoich wyborców, dba o to, żeby Unia Europejska ze swoją zieloną agendą nie wchodziła im do życia, nie wymuszała ograniczenia w sposobie prowadzenia biznesu i w tym, co mają jeść. Wyborców Konfederacji nie interesują rytualne starcia duopolu PiS-PO, a skonfrontowani z działaniami PiS ws. powołania komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce mogliby zakrzyknąć: „I just wanna grill and do business for god’s sake!”.

Wiele wskazuje na to, że Konfederacja będzie języczkiem u wagi po nadchodzących wyborach. Liberalni publicyści są przekonani, że wejdzie w koalicję z PiS, ale sami konfederaci mówią, że nie muszą tego robić. Są młodzi i myślą w dłuższej perspektywie. Wiedzą, że koalicja z niepopularnym wśród jej elektoratu Jarosławem Kaczyńskim byłaby końcem tej partii. Dodatkowo pamiętają los Leppera, Giertycha czy Gowina. Dlatego się do niej nie rwą. I przygotowują się do scenariusza, w którym po wyborach rząd nie powstanie. A gdy prezydent ogłosi przyspieszone wybory, będą do nich gotowi.

Czytaj też: PiS poluje na Tuska, opozycja szykuje sobie masakrę

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną