Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

KonfePiS

Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Prezes PiS Jarosław Kaczyński. PiS / Facebook
Jeśli opozycji demokratycznej nie uda się zdobyć większości mandatów, wówczas Kaczyński rozpocznie akcję osaczania Konfederacji. Modelowo są tu możliwe dwa scenariusze.

Większość przedwyborczych sondaży kreśli dość podobny obraz przyszłego Sejmu. Klub PiS może w nim mieć najwięcej posłów, ale do samodzielnej większości zabraknie od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu mandatów. Te same sondaże dają Konfederacji ok. 10 proc., co może się przełożyć na oscylujący wokół 40 posłów klub. W oczywisty sposób rodzi to pytanie o możliwość koalicji PiS-Konfederacja.

„Ciągle nasze prawo podatkowe jest zbyt skomplikowane, niejasne. Trzeba uczynić je bardziej czytelnym i przyjaznym dla przedsiębiorców”. To nie jest cytat z wypowiedzi jednego z liderów Konfederacji Sławomira Metzena, który właśnie o uproszczeniu (i obniżce) podatków mówi bodaj najczęściej. A w tym kontekście o sobie jako o możliwym ministrze finansów. Te słowa wypowiedział w majowym wywiadzie dla „Gazety Polskiej” Jarosław Kaczyński, który dotąd temu aspektowi rzeczywistości nie poświęcał specjalnie uwagi. Nie jest to oczywiście otwarta propozycja pod adresem Konfederacji, bo lider PiS wciąż mówi o szansie na zdobycie 42–44 proc. głosów, co w jego ocenie umożliwi dalsze samodzielne rządy. Trudno jednak oczekiwać, aby mówił obecnie coś innego.

Mentzen oraz kierujący drugim, narodowym, skrzydłem Konfederacji Krzysztof Bosak odżegnują się obecnie gorąco od pomysłu koalicji z PiS, dając do zrozumienia, że ich celem pozostaje tzw. długi marsz. W kolejnym Sejmie, pełniąc rolę tzw. języczka u wagi, konfederaci mieliby dostarczać nowemu rządowi ograniczonego poparcia, ale w zamian za uchwalanie konkretnych ustaw zgodnych z ich programem. I dopiero po kolejnych wyborach, za sprawą marzącego się im bankructwa dominującego w polskiej polityce od 2005 r. duopolu PO-PiS, mieliby – nieskażeni udziałem w rządzie – sięgnąć po pełną władzę.

Tyle polityczne marzenia, a jak wyglądać może powyborcza rzeczywistość?

Polityka 24.2023 (3417) z dnia 05.06.2023; Komentarze; s. 9
Reklama