Rząd rządzi, prezes decyduje
Rząd rządzi, prezes decyduje, Morawiecki zawiaduje. Teoretycznie
Nie wszystko może PiS-owi wychodzi, ale rozbudowa własnego rządu udała mu się nad podziw. Gdy pod koniec czerwca Jarosław Kaczyński został wicepremierem, liczba członków Rady Ministrów wzrosła do 28. To rekord w historii III RP. Żadne państwo w Unii Europejskiej nie ma tak wielkiego – oczywiście w sensie arytmetycznym – rządu (dane za serwisem demagog.org.pl). Polski rząd jest przy tym bardzo męski – zasiadają w nim tylko cztery kobiety.
Pierwszy gabinet Mateusza Morawieckiego liczył w grudniu 2017 r. 22 osoby (premier, troje wicepremierów i 18 ministrów); ministerstw było zaś wówczas 18.
W późniejszych zmianach próżno szukać logiki, poza polityczną. Resorty były tworzone, likwidowane, przekształcane i tworzone na nowo – jak Ministerstwo Sportu i Turystki – w rytm kolejnych kryzysów koalicyjnych, popadania w niełaskę jednych polityków lub potrzeby wyniesienia polityków innych. Gdy PiS nie potrafił lub nie chciał wymyślić kolejnego resortu, rozdawał posady ministrów bez teki. Jak dziś wygląda struktura rządu?
Ministerstw jest 17. Częścią zarządzają kluczowi politycy PiS: Mariusz Błaszczak (obrona), Jacek Sasin (aktywa państwowe), Piotr Gliński (kultura), Mariusz Kamiński (sprawy wewnętrzne), Przemysław Czarnek (edukacja i nauka), Andrzej Adamczyk (infrastruktura). Jest też grono ministrów bliskich premierowi: Janusz Cieszyński (cyfryzacja), Adam Niedzielski (zdrowie), Waldemar Buda (rozwój) czy Grzegorz Puda (fundusze). Po jednym resorcie mają koalicjanci: Zbigniew Ziobro z Suwerennej Polski (sprawiedliwość) i Kamil Bortniczuk z Partii Republikańskiej (sport i turystyka).
Zdecydowana większość członków rządu to posłowie. Poza Sejmem jest tylko czworo ministrów, z których troje (Niedzielski, Cieszyński i Anna Moskwa) chce kandydować w jesiennych wyborach.