Trzecia Droga donikąd?
Trzecia Droga donikąd? Koalicja mocno trzeszczy. Hołownia robi dobrą minę do złej gry
Notowania opadają, w najlepszym razie falują, chociaż liderzy zdają się tego nie zauważać. Szczególnie Szymon Hołownia, którego każde wystąpienie zawiera teraz porcję wyrzekań na nieuczciwe sondaże. Ubiegłotygodniowe badanie Kantara, w którym Trzecia Droga dostała szokujące nawet w kontekście ogólnie marnego trendu 5 proc., dostarczyło wręcz szefowi Polski 2050 dodatkowej amunicji. Bo aż tak źle chyba jednak nie jest, skoro w innych sondażach pomarańczowo-zieloni notują bezpieczniejsze poziomy 8–10 proc.
Precyzyjność kantarowskiego pomiaru łatwo zakwestionować, bo niedowartościowana została również będąca na fali Konfederacja. Ale być może swoje też zrobiła niewystarczająca rozpoznawalność szyldu Trzeciej Drogi, który w ankiecie podany został w wersji sauté, bez wyszczególnienia tworzących go podmiotów. Czemu zresztą trudno się dziwić, gdyż deklarowana gotowość Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza do kontynuowania współpracy pod tą nazwą nie idzie w parze z jej intensywną promocją.
Trzecia Droga: jest, ale jej nie ma
Trzecia Droga trochę jest, a trochę jej nie ma. Powołana w maju, bardziej funkcjonuje jako slogan niż realny projekt polityczny. Można ją dostrzec w elementach scenograficznych towarzyszących konferencjom prasowym bądź spotkaniom z wyborcami. Przede wszystkim służy jednak liderom jako poręczna metafora mająca pokazywać ich miejsce na scenie. Gorzej z konkretami.
Poszukiwaczy śladów życia Trzeciej Drogi w mediach społecznościowych spotka niemała konfuzja. Natkną się co najwyżej na facebookowy profil „organizacji powiatowej” Trzeciej Drogi w Kwidzynie, skądinąd niezbyt aktywny. To jednak tylko oddolna inicjatywa tamtejszych ludowców, którzy reagując na pierwsze wspólne wystąpienie Hołowni i Kosiniaka, spontanicznie przechrzcili stronę macierzystej partii.