Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jeśli Trzecia Droga nie dowiezie obecnego poparcia, skutki mogą być dramatyczne

Szymona Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz ogłaszają wspólny start w wyborach. 5 sierpnia 2023 r. Szymona Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz ogłaszają wspólny start w wyborach. 5 sierpnia 2023 r. Szymon Hołownia / Facebook
Trzecia Droga musi się jak najprędzej ogarnąć, gdyż z poparciem na poziomie 8–10 proc. znajduje się niebezpiecznie blisko koalicyjnego progu wyborczego. A przecież prawdziwa kampania dopiero rusza z kopyta i polaryzacyjna grawitacja nie została jeszcze włączona. Zamęt z ostatnich tygodni niestety będzie miał swoją cenę.

A jednak się dogadali, co dla szeroko pojętego obozu demokratycznego jest dobrą wiadomością. Każdy z alternatywnych scenariuszy byłby bowiem gorszy. Wymuszony rozpadem Trzeciej Drogi osobny start PSL (wtedy już pewnie wspólnie z Agrounią) i Polski 2050 to była prosta droga do tego, żeby któreś z ugrupowań (a może obydwa) wypadło za burtę. Co, jak wiadomo, uwalnia dodatkową pulę mandatów do rozdania pomiędzy wielkie partie, a póki co największy pozostaje PiS. Zresztą gdyby nawet ugrupowania Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza jakimś cudem zdołały się obronić, ich sejmowe reprezentacje byłyby liczebnie bardziej niż skromne. Tak bowiem działa metoda d’Hondta: duży dostaje proporcjonalnie najwięcej, średni – adekwatnie, a mały – relatywnie najmniej. W ogólnym bilansie dzisiejsza opozycja byłaby więc w razie wypączkowania dodatkowej listy stratna.

Ciągle całkiem liczni entuzjaści wspólnej listy oczywiście po cichu liczyli, że rozpad Trzeciej Drogi otworzy przestrzeń do rozmów ostatniej szansy. Czego w przypadku PSL faktycznie nie można było wykluczyć, ale już Hołownia w ogóle się do tego nie kwapił, podobnie chyba zresztą jak Donald Tusk. Zresztą tego rodzaju porozumienia – wymuszone okolicznościami i zawierane „za pięć dwunasta” – z reguły okazują się mało efektywne. Tak naprawdę dobry moment na zjednoczenie opozycji minął mniej więcej pół roku temu i straconego czasu niestety już się nie da odrobić.

Reklama