Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czym bariera różni się od muru? O co PiS tak naprawdę pyta w referendum

Premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński w Kuźnicy, 30 czerwca 2022 r. Premier Mateusz Morawiecki i minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński w Kuźnicy, 30 czerwca 2022 r. Kancelaria Prezesa RM
Dlaczego PiS przestawił referendalne pytania, po co wspomina o „likwidacji”, czym bariera różni się od muru i od płotu. I jak to ma rozumieć wyborca?

Trzecie pytanie referendalne ma brzmieć: „Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”. Choć początkowo trzecie miało być to: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”, ale zamieniono je miejscami.

Ten felieton będzie o prawdopodobnych powodach tej zmiany oraz o rzeczowniku „likwidacja”, a raczej o tym, jak jego użycie skutecznie likwiduje możliwość sensownego wypowiedzenia swojego stanowiska. A także o tym, czym bariera różni się od muru i od płotu.

Czytaj też: „Wyprzedaż”, czyli jak PiS wykorzystał w referendum gramatykę

Mur czy bariera, płot czy przeszkoda

Zacznijmy od kolejności pytań, a raczej konsekwencji zmian. Pozornie nic nieznacząca korekta wpływa na sposób podejścia do tego trudnego i delikatnego tematu – autorów pytań i potencjalnych uczestników referendum. W zmienionym układzie najpierw mamy „barierę”, czyli konstrukcję, która uniemożliwia przekroczenie granicy, a mieszkańców po przeciwnej stronie chroni przed zagrożeniem. Bez względu na to, skąd przychodzą, ilu ich jest i czym zagrażają. Na tym etapie zagrożenie jest ogólne, niesprecyzowane, absolutne. Tym większy przed nim strach i tym bardziej oczywista droga do ostatniego pytania, które owo zagrożenie jedynie doprecyzowuje.

Obecna kolejność narzuca odpowiedź: jestem przeciw likwidacji bariery (choć nie mówi się, przed czym miałaby mnie chronić), bo jesteśmy w stanie zagrożenia i musimy się przed zagrożeniem strzec. Przed czym dokładnie mielibyśmy się strzec, podpowiada pytanie, które aktualnie zajmuje miejsce czwarte na referendalnej liście.

W „Gazecie Wyborczej” jeden z felietonistów pisze o „likwidacji muru na granicy polsko-białoruskiej”, czyli używa języka nieformalnego, bez „Rzeczypospolitej” i bez „Republiki”, i mówi nie o „barierze”, lecz o „murze”. Myśli więc o solidnej stałej konstrukcji, która odgradza, ale nie jest przede wszystkim przeszkodą. Tymczasem „bariera” to według Słownika języka polskiego przeszkoda utrudniająca jakieś działanie, osiągnięcie czegoś lub rozwój czegoś. Ten rodzaj konstrukcji pokazuje, że zarówno dziennikarz „GW”, jak i zapewne wielu użytkowników języka widzi sytuację na granicy polsko-białoruskiej jako wyzwanie, któremu należy stawić czoła i usunąć jako przeszkodę niż barierę izolującą od problemu masowej imigracji.

Kto i co chce likwidować

W trzecim pytaniu nie brak innych znaczących niedopowiedzeń. „Likwidacja” przywołuje oczywiście podmiot (kto likwiduje) i przedmiot (co ten ktoś likwiduje), ale nie określa ani jednego, ani drugiego. Co więcej, w odróżnieniu od czasownika w formie osobowej nie wskazuje, kiedy mianowicie owa likwidacja miałaby nastąpić.

Wszyscy wiedzą, że bariera stoi, więc kontekst pozwala sądzić, że jej likwidacja miałaby nastąpić w jakiejś nieokreślonej przyszłości. Odbiorca także zapewne nie zechce postulować żadnej dokładnej daty, ale może np. chcieć likwidacji bariery po zażegnaniu kryzysu na białorusko-polskiej granicy. Żaden rozsądnie myślący człowiek nie jest oczywiście za tym, by znieść tę barierę natychmiast, bo tego – z różnych powodów – się nie da zrobić. Czyli można być za likwidacją, ale wtedy, gdy są podane jej warunki, przede wszystkim perspektywa czasowa.

Parametr czasu jest tutaj bardzo istotny, gdyż zapewne nikt nie zakłada, że bariera na naszej granicy będzie istniała zawsze. Gdyby Europie udało się rozwiązać problem uchodźców, bariera stałaby się niepotrzebna. I wtedy perspektywa jej zniesienia miałaby inny wymiar niż teraz, gdy problem jest nabrzmiały. Zapewne wiele osób miałoby chęć odpowiedzieć: „Tak, jestem za zniesieniem, ale nie w tej chwili”. Nie mają jednak takiej możliwości.

Czytaj też: Wiek emerytalny, czyli wina Tuska

Ostatnie pytanie referendalne

Na kwestię „likwidacji bariery” można popatrzeć z różnych perspektyw: ogólnoludzkiej, narodowej, społecznej, politycznej, ekologicznej. Tymczasem w pytaniu sformułowanym tak, jak to czynią jego autorzy, rzeczownik „likwidacja” w połączeniu z formalnymi określeniami obu państw sprowadza problem wyłącznie do oficjalnej perspektywy rządowej. „Granica Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z Republiką Białorusi” zamiast po prostu „Granica polsko-białoruska” to język urzędniczy – sygnalizuje oficjalny punkt widzenia aparatu państwa, pomijając inne możliwości – np. perspektywę ekologa, jaką np. prezentuje Adam Wajrak, który obserwuje negatywny wpływ bariery na losy zwierząt na obszarze, gdzie ją wzniesiono.

Podsumowując: istnieje – i być może będzie istnieć nadal – nieokreślone zagrożenie o międzypaństwowej skali, przed którym trzeba się chronić, uniemożliwiając wstęp do naszego kraju osobom owo zagrożenie stwarzającym. Co to za zagrożenie i co to za ludzie – o tym powie uczestnikowi referendum ostatnie pytanie.

***

Małgorzata Majewska – doktor, językoznawczyni zatrudniona w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej UJ, specjalizująca się w języku medialnym, dziennikarka, felietonistka, autorka m.in. książki „Media a prywatność. Zarys problematyki”.

Elżbieta Tabakowska – emerytowana profesor, założycielka Katedry UNESCO do Badań nad Przekładem i Komunikacją Międzykulturową na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorka m.in. książki „Tłumacząc się z tłumaczenia”.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną