Gen. Rajmund Andrzejczak jest szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, Tomasz Piotrowski – dowódcą operacyjnym. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że wnioski o dymisję obu dowódców trafiły w poniedziałek do Kancelarii Prezydenta. Dziennik nazywa to trzęsieniem ziemi na najwyższych stanowiskach dowódczych w polskich siłach zbrojnych.
Po godz. 16 ogłoszono nowych dowódców mianowanych przez Andrzeja Dudę. To generał broni Wiesław Kukuła i gen. dywizji Maciej Klisz. Gen. Kukuła został nowym szefem Sztabu Generalnego, a Klisz dowódcą operacyjnym.
8 lat PiS w wojsku: Od Macierewicz i „misiewiczów” do wojny i lawiny zakupów
Generałowie kontra Błaszczak
Dziennikarze ustalili, że dymisje Andrzejczaka i Piotrowskiego są odpowiedzią na decyzje ministra obrony Mariusza Błaszczaka, których oficerowie nie akceptowali. W maju 2023 r. szef MON publicznie oskarżył gen. Piotrowskiego o zaniedbania. Zarzucił mu, że nie poinformował go o rosyjskiej rakiecie, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną w grudniu zeszłego roku. Zasugerował, że dowódca operacyjny powinien zostać odwołany, jednak Andrzej Duda, zwierzchnik sił zbrojnych, nie zdecydował się na to. Gen. Andrzejczak wsparł wtedy Piotrowskiego.
„Rzeczpospolita” donosi, że rola Dowództwa Operacyjnego była w ostatnim czasie marginalizowana, a Błaszczak miał kierować zadania bezpośrednio do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. I podaje przykłady: wzmocnienie obrony na granicy z Białorusią oraz ewakuacja Polaków z Izraela. Za tę ostatnią operację odpowiadało Dowództwo Generalne, choć formalnie powinno kierować nią Dowództwo Operacyjne.
Kolejny powód dymisji: wykorzystywanie wojska w kampanii wyborczej PiS.
Czytaj też: Błaszczak to ma pecha. Po zgubionej rakiecie zgubiony zapalnik
Obronność w służbie kampanii
O używaniu wojska do partyjnych celów pisał na naszych łamach niespełna miesiąc temu Piotr Łukaszewicz. „Liczne defilady i pikniki wojskowe, podczas których ministrowie i posłowie PiS zachwalają swoje rzekome dokonania w dziedzinie wzmacniania obronności, to już »normalny« punkt kampanii wyborczej” – zauważył.
Przypomniał też, że zasadą demokratycznego państwa jest dystans wojska i polityki. „Wojsko otrzymuje pewne przywileje społeczne, szacunek i wysoką pozycję, ale rezygnuje jednocześnie z zajmowania ról politycznych, jak miało to miejsce w przeszłości z niedobrym skutkiem dla życia społecznego. Jednego tylko wojsko i cywile powinni oczekiwać od rządzących – by oni również taki dystans wobec wojska utrzymywali” – tłumaczył Piotr Łukasiewicz.
A wszystko to przy okazji ujawnienia przez ministra Błaszczaka najtajniejszego i najważniejszego dokumentu obronnego Polski w celu zaatakowania Donalda Tuska.
Lewica chce dymisji Błaszczaka
„Człowiek honoru, którego generałowie rezygnują w sytuacji takiej jak dzisiaj, nie waha się, przychodzi i kładzie na stole swoją dymisję” – powiedział we wtorek w Sejmie Krzysztof Gawkowski z Nowej Lewicy. Dodał, że minister Błaszczak powinien podać się do dymisji „jeszcze dzisiaj, bo po wyborach rząd opozycji i tak go zdymisjonuje”.
Zdaniem Gawkowskiego PiS powinien się wstydzić, że mamił Polaków bezpieczeństwem i opowiadał o granicy, która będzie niezdobyta, a tymczasem generałowie ustępują z kluczowych stanowisk. „Dzisiaj korki od szampanów strzelają na Kremlu. Dzisiaj pan minister Błaszczak doprowadził do tego ze swoimi pomocnikami, że Putin się cieszy, bo armia, która miała stanowić zaporę, być gwarancją, że wschodnia flanka NATO będzie bezpieczna, staje bez swojego sztabu, bez swoich żołnierzy, bez swojego dowództwa” – powiedział Gawkowski.