PiS wygrał, ale (chyba) przegrał. Czy pozycja partii Kaczyńskiego zacznie się kruszyć?
Liczby, które zobaczyliśmy dziś o godz. 21, to jeszcze nie są wyniki wyborów, tylko sondażu. Najdokładniejszego badania, jakie znamy, czyli tzw. exit poll, ale jednak sondażu. Dlatego na razie należy zachować ostrożność przy ich komentowaniu. Trzeba będzie poczekać – najpierw na wyniki tzw. late poll, który uwzględnia wyniki z wybranych komisji (będą koło północy). W nocy zaczną też spływać realne wyniki wyborów z PKW, ale to potrwa co najmniej do wieczora, a zapewne do wtorku.
Porażka PiS, sukces opozycji
Pewne rzeczy można już jednak powiedzieć. Po pierwsze, sukcesem polskiej demokracji jest rekordowa frekwencja. Prawie 73 proc. przewidywane przez Ipsos to o prawie 10 pkt proc. więcej niż w historycznym 1989 r. Polacy naprawdę uwierzyli, że ich głosy mogą coś zmienić, i chyba rzeczywiście zmieniły wszystko.
Po drugie, wygląda na to, że PiS jest formalnym zwycięzcą tych wyborów w sensie kolarskiego wyścigu – jako pierwszy przyszedł na metę. Ale w politycznym sensie zapewne doznał dotkliwej porażki, nawet klęski. Bo w polityce zwycięzcą jest ten, kto jest w stanie stworzyć rząd, a PiS zapewne nie będzie w stanie tego dokonać. I to nie tylko samodzielnie, tak jak w ciągu ostatnich ośmiu lat – Jarosław Kaczyński z ok. 200 deputowanych PiS w Sejmie nie będzie w stanie kupić czy zaszantażować dodatkowych posłów, żeby uzbierać większość. Nawet ewentualna koalicja z Konfederacją, która skrajnie osłabła na ostatniej prostej kampanii, też może nie dać Kaczyńskiemu większości.
Czytaj też: