Ulga, radość i niepokój. Cały wachlarz powyborczych emocji. W polu widzenia znalazły się różne strategie: na Pollyannę (zwycięstwo, wreszcie będzie normalnie), Smerfa Marudę (nie ma się co cieszyć, PiS i tak zdobył wiele głosów), Dozorcy (dobra, zaczynamy sprzątać ten syf). Jednak z wielu wypowiedzi i reakcji wybrzmiewa totalne zmęczenie. Znój, jakbyśmy przez ostatnie osiem lat przekopali tony gruzu. Boli nas w krzyżu, w karku – tam zwykle gromadzi się stres – i w sercu, bo tyle jest teraz do zrobienia.
„Dialog Puzyny”, pismo kulturalne, które powstało po przejęciu i rozwaleniu „Dialogu”, opisuje skalę zniszczeń. Zapaść galerii, teatrów, czasopism, pojedynczych projektów i co gorsza kontaktów międzynarodowych. A kultura to tylko jeden z sektorów. Inne nie wyglądają lepiej i gdyby nie ciężka praca oraz determinacja wielu ludzi, byłoby jeszcze gorzej. Delikatne nitki relacji międzyludzkich, zaufanie, prestiż czy po prostu poważne traktowanie – osiem lat pokazało, jak łatwo rozwalić coś, co było budowane przez dekady. Szczerze współczujemy opozycji, że będzie musiała wziąć miotłę i ogarnąć bajzel. Podobno zacznie od mediów publicznych, które propaganda zamieniła w skansen. Jesteśmy za tym, żeby zrobić temu tworowi izbę pamięci. Ku przestrodze.
Osiem lat szczujni w państwowych mediach to dawka, która może skrzywić ludzi. Nauczyć ich wiecznie szukać wrogów, widzieć wszędzie barykady i ustawiać siebie i innych po obu jej stronach. Te nawyki i natręctwa będą Polsce przeszkadzać jeszcze długo. Media publiczne mają teraz wielką pracę do wykonania. Powinny zacząć informować uczciwie i bez jadu, ale też próbować zdobyć zaufanie nie tylko „swoich”. Oby zdały sobie sprawę z tej terapeutycznej potrzeby i nie ciągnęły narracji zwycięzców, pozostając w toksycznych oparach podziałów.