Kraj

Nowi demokraci

PiS w nowym Sejmie ubrał się w demokratyczny ornat. Różnie się to może skończyć

To nie ład konstytucyjny III RP jest teraz w propagandzie PiS punktem odniesienia, lecz jego karykatura z ostatnich lat, zdeformowana licznymi atakami na demokratyczne instytucje. To nie ład konstytucyjny III RP jest teraz w propagandzie PiS punktem odniesienia, lecz jego karykatura z ostatnich lat, zdeformowana licznymi atakami na demokratyczne instytucje. Max Skorwider
Nie ulega wątpliwości, że to właśnie Sejm musi stać się pierwszym miejscem demokratycznej odnowy: poligonem przywracanych standardów i odbudowywanej z gruzów kultury politycznej. Różnie z tym może być.
Jarosław Kaczyński i posłowie PiS po odrzuceniu kandydatury Elżbiety Witek na wicemarszałkinię.Adam Chełstowski/Forum Jarosław Kaczyński i posłowie PiS po odrzuceniu kandydatury Elżbiety Witek na wicemarszałkinię.

Były obawy, czy stanowisko marszałka Sejmu przynajmniej w pierwszym okresie nie przerośnie pozbawionego parlamentarnych doświadczeń Szymona Hołowni. Jednak debiut wypadł bardzo dobrze, co od razu doceniła szeroka opinia publiczna. Już na starcie udało się nowemu marszałkowi rozbroić najtrudniejszy bodaj dylemat towarzyszący jego misji: przywrócić konsensualny charakter parlamentu, a zarazem nie pozwolić, żeby stoczył się w anarchię.

W autorytarnym modelu zarządzania ciałami ustawodawczymi przez PiS odbijał się jak w soczewce nihilizm tamtej władzy, jej ostentacyjna pogarda dla demokratycznych procedur, dobrych obyczajów i zwykłej przyzwoitości. Trwająca osiem lat ustawiczna deprawacja niestety nie mogła pozostać bez wpływu na naszą kulturę polityczną. Cynizm i bezwzględność władzy były zaraźliwe, wymuszając określone reguły na pozostałych uczestnikach gry politycznej, spływając wreszcie na suwerena. Seanse upokarzania opozycji w Sejmie nie tylko przecież pokazywały brutalną sprawczość PiS, ale też skutkowały dehumanizacją politycznego przeciwnika, którego publiczne dręczenie dostarczało publiczności sadystycznej przyjemności.

Hołownia podkreślił już w swoim inauguracyjnym wystąpieniu, że Sejm to nie „oktagon walk MMA”, lecz „dom spotkań i rozmowy”, a polityka jako taka polega na trosce, a nie przemocy. Nie zdążyły jednak wybrzmieć jego słowa, jak zderzył się z obstrukcją ustępującej władzy, która nie pozostawiła nawet cienia wątpliwości, że przechodząc do opozycji, będzie używać należnych jej praw i przywilejów zgodnie z przeznaczeniem. Przeciwnie, już na samym początku stały się one w rękach polityków PiS przedmiotem nadużycia, obliczonym na skompromitowanie przywracanego demokratycznego ładu. I chociaż Hołownia zdołał spacyfikować takie próby, jeszcze niejedna konfrontacja przed nim.

Polityka 48.2023 (3441) z dnia 21.11.2023; Wybory 2023; s. 24
Oryginalny tytuł tekstu: "Nowi demokraci"
Reklama