W tym samym wstępniaku do „Sieci” Karnowski przedstawia scenariusz grozy: „Opozycja (…) chce przejąć media publiczne, planując bandycki atak na ustawowe uprawnienia Rady Mediów Narodowych. Chcą zrobić Polsce i Polakom straszliwe rzeczy przy zaciągniętej czarnej kotarze. Nikt ma się nie dowiedzieć, co się dzieje”. Strach odbiera rozum.
Szef powołanej przez PiS Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański wtóruje lękom Karnowskiego: „Uważam więc, że w ramach koalicyjnych Tusk przekaże PSL i Lewicy TVP i Polskie Radio, choć wstawi też swoich ludzi. Do pilnowania. I tak w ramach odpolitycznienia będziemy mieli nowe upolitycznienie”. Tyle że nie tak doskonałe jak dotąd.
Prezydent Andrzej Duda podczas inauguracji nowego Sejmu oświadczył: „Chciałbym powiedzieć wszystkim formacjom politycznym: ewentualne weto prezydenta nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania państwa zapowiedzi i obietnic wyborczych”. Człowiek z bezwstydu.
O słabej nadziei co do przyszłości prezydenta pisze Łukasz Warzecha („Do Rzeczy”): „Na etapie, na którym jesteśmy, trudno jeszcze stawiać jednoznaczne diagnozy. Faktem jest, że okoliczności tworzą panu prezydentowi okazję, aby ustawić się w pozycji jedynego realnego obrońcy wartości własnego obozu politycznego. Czy ją wykorzysta? Wydawało się, że idealną okazją do rozwinięcia skrzydeł było już samo znalezienie się w Pałacu Prezydenckim. Tak się jednak nie stało. Podobnie może skończyć się teraz”. Bo najpierw trzeba mieć skrzydła.
W „Przeglądzie”, mówiąc o prezydencie, senator Marek Borowski nie żywi złudzeń: „Duda będzie hamulcowym. (…) Za granicą nigdzie go nie wezmą.