Rada Polityczna PiS zebrała się w sobotę w Warszawie za zamkniętymi drzwiami. Prezes Jarosław Kaczyński poinformował po spotkaniu, że najważniejsza z przyjętych uchwał to ta, „która pozwala nam zjednoczyć się z partią, której przywódcą był, a jeśli chodzi o środowisko, to na pewno jest w dalszym ciągu poseł Adam Bielan”.
PiS razem z Mejzą
Partia Republikańska ma obecnie czterech posłów w klubie PiS: Kamila Bortniczuka, Michała Cieślaka, Arkadiusza Czartoryskiego i Łukasza Mejzę. Jakiś czas temu dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak napisał, że założona przez tego ostatniego firma obiecywała leczenie chorych dzieci nieskutecznymi metodami. „Mejza wchłaniany przez Kaczyńskiego. Jeden wart drugiego”, komentuje na platformie X (dawniej Twitter) poseł Lewicy Tomasz Trela.
Kaczyński uzasadniał, że to „zjednoczenie jest elementem konsolidacji sił prawicowych, patriotycznych”. Mówił o zamachu na demokrację, z którym mamy mieć rzekomo teraz do czynienia. Ma on się przejawiać m.in. w zagrożeniu dla… pluralizmu medialnego. Dalej ostrzegał przed zapowiedziami likwidacji różnych instytucji. „Tutaj CBA jest dobrym przykładem, ale przecież mowa jest także o tak ważnej instytucji jak IPN” – stwierdził.
Prezes PiS mówił tak, jakby przez ostatnie osiem lat Polska nie przestała być państwem praworządnym, jakby władza i funkcjonariusze jego partii nie niszczyli publicznych mediów i jakby nie przejęli wielu instytucji, mających służyć kontroli rządzących. Stwierdził, że to, co robi nowa władza, choćby powoływane przez Sejm komisje śledcze, nie będzie obiektywnie relacjonowane. „A w tle jest to wszystko, co dzieje się w Unii Europejskiej, czyli ten plan stworzenia scentralizowanego państwa, co w wypadku Polski sprowadza się do całkowitego podporządkowania naszego kraju Brukseli” – grzmiał prezes PiS.
Brzmiał jak dobrze znany od lat Jarosław Kaczyński: „My musimy się temu wszystkiemu przeciwstawiać i dlatego musimy się jednoczyć. I to jest dla nas najważniejsza sprawa”.
PiS boi się utraty publicznych mediów
Z uchwał i wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wyraźnie widać, że jedną z głównych spraw, którą była partia władzy jest zdenerwowana, jest utrata wpływu na publiczne media i ich przekaz.
„Rada Polityczna PiS stanowczo protestuje przeciw niszczeniu mediów publicznych, których rola w zapewnieniu Polakom prawa do informacji i szerokiej, pluralistycznej debaty jest w naszym kraju kluczowa, a znaczenie dla polskiej kultury i tożsamości nie do przecenienia”, czytamy w uchwale przyjętej w sobotę. Potem partia Kaczyńskiego straszy: „Każdy, kto dopuści się pogwałcenia obowiązującego prawa i dokona zamachu na wolność słowa, musi liczyć się z tym, że prędzej lub później poniesie surowe konsekwencje”.
Obecne media (kiedyś) publiczne, które mają twarz Jacka Kurskiego, Danuty Holeckiej i innych partyjnych funkcjonariuszy, PiS nazywa „niezależnymi” i wzywa do... przestrzegania prawa.