Bój o TVP. Rząd Tuska reaguje ostro. A PiS odgrywa swoją dramę w reżyserii Kaczyńskiego
A więc likwidacja! Na prezydenckie weto wobec ustawy okołobudżetowej, przeznaczającej 3 mld zł na media publiczne, rząd zareagował ostro i logicznie. Nie ma pieniędzy? No to spółki medialne staną się niewypłacalne i trzeba postawić je w stan likwidacji. To właśnie ogłosił minister Bartłomiej Sienkiewicz. Chodzi o Telewizję Polską SA, Polskie Radio SA oraz Polską Agencję Prasową.
Stan likwidacji daje rządowi większe pola działania i przyspieszy „restrukturyzację” czy, jak wyraził się premier, oczyszczenie stajni Augiasza. A ustawę – owszem – trzeba zmienić, ale nie tak, jak chciał Andrzej Duda, lecz wedle dawnego modelu protestu opozycji demokratycznej wobec dofinansowywania mediów publicznych kontrolowanych przez PiS, czyli przeznaczając miliardy na onkologię.
I co zrobi Duda? Zawetuje znowu? Pewnie nie, bo skoro postawił już Panu Kaczyńskiemu świeczkę, to czas postawić ogarek Tuskowi. A jak się trochę uspokoi, to i likwidację się odwoła. Niezbędne dla funkcjonowania mediów pieniądze od biedy zaś może wysupłać premier ze swojej rezerwy. Co już zresztą zapowiedział.
Gdzie prezesów trzech, tam nie ma co oglądać?
A co tam, panie, w telewizji? Cóż, gdzie prezesów trzech, tam nie ma co oglądać? Na razie jest, bo TVP mimo wszystko nadaje. Ma nawet nowy program informacyjny „19.30”, bardzo wyważony i przyjemny w oglądaniu. Na razie lepiej sprawdza się przysłowie o jadącej karawanie i szczekających pieskach niż to o sześciu kucharkach.
A jednak nie da się przejść obojętnie obok hecy, jaką w związku z odebraniem Jarosławowi Kaczyńskiemu jego ulubionej zabawki w postaci TVP urządził PiS wraz z pozostającymi na jego dobrze płatnych usługach dziennikarzami.