Kraj

O aborcji i gwałcie

Dorota Łaboda i Anna Maria Żukowska. Dorota Łaboda i Anna Maria Żukowska. Tomasz Gzell / PAP

Po wyborach europejskich Sejm wrócił do pracy nad projektami, które od dawna dzielą koalicję rządzącą. Wrócił więc problem aborcji. Komisja nadzwyczajna przyjęła dekryminalizacyjną ustawę Lewicy, która znosi karanie za pomoc w aborcji i ma szansę zapobiec kolejnym wyrokom, takim jak ten Justyny Wydrzyńskiej, która przekazała drugiej kobiecie swoje własne tabletki aborcyjne. Nie byłoby także kary za zamówienie dla kogoś tabletek aborcyjnych ani umówienie wizyty w klinice. Inne zapisy są ukłonem w stronę lekarzy. Ustawa depenalizuje przerwanie cudzej ciąży do 12. tygodnia. Po 12. tygodniu byłoby to możliwe tylko w określonych przypadkach: w sytuacji ratowania życia lub zdrowia kobiety lub gdy występują wady płodu albo choroba zagrażająca jego życiu.

Posłanki prowadzące komisję nadzwyczajną, która pracuje nad projektami aborcyjnymi – Dorota Łoboda z KO (na fot. z lewej) i Anna Maria Żukowska z Lewicy (na fot. z prawej) – ogłosiły wielki sukces. Miał on też swoją cenę. W trakcie pracy nad ustawą wprowadzono kilka widocznych zmian, kompromisowych gestów w kierunku Polski 2050 i PSL. I tak: niekaralność aborcji miała dotyczyć ciąży do 24. tygodnia jej trwania – po poprawkach posłanki Żukowskiej ten czas skrócono do 12. tygodnia.

Dla aktywistek pomagających kobietom ustawa w takim kształcie idealna nie jest. Nazywają ją minimum przyzwoitości. „Do ustawy wstawiono 12. tydzień, a to bardzo niska granica, jeśli chodzi o rzeczywistość w Polsce” – uważają członkinie Aborcyjnego Dream Teamu. Tłumaczą, że w najgorszej sytuacji będą osoby, które są w ciąży z powikłaniami, a zostaną one wykryte powyżej 12. tygodnia (badania prenatalne przeprowadza się między 11. a 14. tygodniem ciąży). Drugie – i być może finalne – głosowanie nad tym projektem jest zaplanowane na drugi tydzień lipca.

Polityka 28.2024 (3471) z dnia 02.07.2024; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 10
Reklama