Neoproblem
Absolwenci, karierowicze i destruktorzy. Jak ich traktować? Megaproblem z neosędziami
Kompromis z prawem nie brzmi dobrze. Ale czy w ogóle możliwe jest dzisiaj wyjście ze stworzonej przez PiS sytuacji podwójnego państwa i podwójnego prawa inaczej, niż idąc na takie kompromisy? Organy europejskie od jakiegoś czasu dają do zrozumienia, że nie będą w tej sprawie ortodoksyjne, jeśli skutkiem będzie sprawne i niezależne od polityki działanie systemu wymiaru sprawiedliwości.
Od kilku lat sędziowie zaangażowani w obronę niezależnego wymiaru sprawiedliwości z pomocą garstki prawników sami walczą z problemem neosędziów. Od dziewięciu miesięcy nie są już za to prześladowani, a nowe kierownictwo sądów stara się chronić ich od orzekania z neosędziami. Ale poza tym sytuacja pod rządami koalicji 15 października niewiele się zmieniła: nadal rozwiązywanie problemów związanych z orzekaniem przez neosędziów spoczywa na barkach sędziów i nowych (już ponad stu) prezesów i wiceprezesów sądów. Zadania są dwa: zminimalizować liczbę rozstrzygnięć z udziałem nominatów neoKRS i pilnować sprawności rozpatrywania spraw, mimo że odsuwając neosędziów, pozbawia się w ten sposób sądownictwo jednej trzeciej kadry orzeczniczej. Kto jest w stanie dokonać takich cudów?
Na pierwszym w ramach „spowiedzi rządu” spotkaniu premiera i ministra sprawiedliwości ze środowiskami prawniczymi Donald Tusk na wstępie docenił rolę sędziów i innych prawników w obronie praworządności i przeprosił za swój błąd, którym dając prezydentowi kontrasygnatę pod decyzją o powołaniu sędziego-komisarza, udaremnił walkę sędziów Izby Cywilnej SN o niedopuszczenie do wyboru neosędziego na prezesa tej Izby. Potem zapowiedział rychłe uchwalenie ustawy porządkującej problem neosędziów. Na ponadpięciogodzinnym spotkaniu uczestnicy – głównie sędziowie – żalili się na brak kontaktu z rządem i przedstawili postulaty, minister Adam Bodnar zaś ujawnił rządowy projekt.