Kolejne dwie wersje naprawy sądownictwa po PiS przedstawiono dziś w Ministerstwie Sprawiedliwości. Nie są to projekty ministerialne, a tym bardziej rządowe, ale powstały w resorcie, a stworzyło je złożone z ekspertów ciało doradcze (Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa). Wagę wydarzenia wsparli wstępem i obecnością minister Adam Bodnar i szefowie Komisji Kodyfikacyjnych: Prawa Cywilnego Marek Safjan i Prawa Karnego Włodzimierz Wróbel.
Czytaj też: Wsadzili go i uciekł. Czy na naszych oczach ziszcza się immunitet bezkarności funkcjonariuszy PiS?
Niezgodnie i skutecznie
Projekty przedstawił szef Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa (i szef stowarzyszenia Iustitia) Krystian Markiewicz. Projekt „turbo” to w zasadzie stary projekt Iustitii: ustawa, w której uznaje się nominacje neo-KRS za nieważne, co skutkuje natychmiastową utratą ich ważności. Powołani unieważnionymi uchwałami neosędziowie nadal piastują maksimum przez dwa lata swoje stanowiska na mocy delegowania przez ministra sprawiedliwości, „chyba że wzgląd na postrzeganie sądu jako organu bezstronnego lub niezależnego” wymaga, żeby się wstrzymać z taką delegacją. Wtedy sprawa zostaje skierowana do rzecznika dyscyplinarnego.
Na stanowiska zajmowane przez neosędziów ogłasza się nowe konkursy. Orzeczenia neosędziów wydane przed wejściem ustawy w życie są utrzymane, a podważać je można tylko, jeśli przedtem zgłosiło się w odpowiednim czasie i odpowiedniej procedurze wątpliwości co do prawidłowości obsadzenia sądu. Stanowiska mają zachować osoby, które do zawodu sędziego weszły po asesurze i Krajowej Szkole Sądownictwa, z zawodu asystenta sędziego i referendarza, po zdaniu egzaminu sędziowskiego (ok.