Kraj

Sprawy Nawrockiego i Tomasza J. łączy więcej niż „hotel”. Paskudna obyczajówka w PiS

Karol Nawrocki w Wieliczce Karol Nawrocki w Wieliczce Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Panów Karola Nawrockiego i Tomasza J. powierzchownie łączy jedynie słowo „hotel”, ale na głębszym poziomie jednak coś więcej. Kolejne afery obyczajowe w PiS stają się coraz bardziej „memiczne”. Dla kandydata na poważny urząd to katastrofa.

Nie wiemy, czy „statek miłości”, cumujący w hotelowej części Muzeum II Wojny Światowej, na którego pokładzie miałby dawać upust swemu umiłowaniu ojczyzny Karol Nawrocki, istniał naprawdę. Lepiej udokumentowana jest miłość w innym hotelu, a mianowicie sejmowym, bo wyszło na jaw, że olsztyńska posłanka PiS Iwona Arent co najmniej dwa razy nocowała tam w towarzystwie partnera. I wszystkiego dobrego, i nie nasza by to była sprawa, gdyby nie fakt, że ów partner to beznadziejny oszust i hochsztapler w stylu Nikodema Dyzmy, przeciwko któremu toczyło się kilkuletnie śledztwo, będące niejako pobocznym wątkiem wielkiego śledztwa w sprawie jednej z największych afer rządu Mateusza Morawieckiego, jaką jest sprawa Agencji Rezerw Strategicznych.

Panów Karola Nawrockiego i Tomasza J. powierzchownie łączy jedynie słowo „hotel”, ale na głębszym poziomie jednak coś więcej. Obaj bowiem uwikłani są w paskudny i odstręczający kontekst obyczajowy i obaj zasługują na epitet „cwaniak”. Przy czym Tomasz to prawdziwy cwaniak od dużych pieniędzy, a Karol to raczej cwaniaczek, bo „tylko” nie płacił za hotel. Piszę kategorycznie „nie płacił”, bo sam Nawrocki to przyznał, deklarując, że nader już przedawniony rachunek wyrówna.

Kolejna „sprawa hotelowa”

Krótkie nogi miały kłamstwa Nawrockiego,

  • Karol Nawrocki
  • PiS
  • Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych
  • Reklama