W niedzielę w południe na zachodnim przedmieściu Warszawy, w wynajętej od sprzyjającego PiS przedsiębiorcy Lucjana Siwczyka hali Transcolor Karol Nawrocki zaprezentował swój program wyborczy pod hasłem „Polska sferą normalności” obiecujący Polakom bezpieczeństwo, rozwój i dobrobyt. Wydarzenie, wbrew zapowiedziom, miało całkiem spory rozmach; produkcja i scenografia były całkiem niezłe, a sala pomieściła 2 tys. osób.
Nie zmienia to faktu, że PiS, z powodu wstrzymania części subwencji na swoją działalność, nie ma dość pieniędzy na prowadzenie kampanii wyborczej na szeroką skalę, a ich kandydat na razie rozczarowuje. Jego notowania z trudem dobijają do 25 proc., czyli są wyraźnie niższe niż sondażowe poparcie dla PiS. Zapewne wmawianie ludziom, że Nawrocki jest kandydatem obywatelskim (a nie partyjnym) zamiast przyciągnąć nowych wyborców, raczej zdemobilizowało elektorat PiS.
Sensacją była córka Kaczyńskiego
Zaczęło się z niemal 40-minutowym poślizgiem, wypełnionym wywiadami, m.in. z Tobiaszem Bocheńskim i Beatą Szydło. Być może opóźnienie spowodowane było oczekiwaniem na Jarosława Kaczyńskiego, który lubi się spóźniać; mówiło się też o jakichś nieprozumieniach z osobami, dla których nie starczyło miejsca i nie zostały wpuszczone. Oprócz prezesa (któremu towarzyszyła Marta Kaczyńska) i byłej premier na imprezie pojawił się Mariusz Błaszczak, Elżbieta Witek, Mateusz Morawiecki, Joachim Brudziński, Przemysław Czarnek, Jacek Sasin, Patryk Jaki, Mariusz Kamiński, Piotr Gliński, a nawet Antoni Macierewicz. Prezesa powitano owacjami na stojąco i skandowaniem „Ja-ro-sław!”.
Supportem do przemówienia Nawrockiego, tak jak podczas listopadowej konwencji w Krakowie, było wystąpienie złotoustego mentora PiS prof. Andrzeja Nowaka, historyka z UJ, radykalnego i niejako egzotycznego w swym radykalizmie endeka. Co powiedział? „Polskość to wielkość; polskość to wyjątkowość”. Nasze dzieje są wyjątkowe. „Warto zabiegać o to, aby Polska była znowu normalna i znowu wielka”. Sondaże (w domyśle – sondaże przedwyborcze) są sfałszowane i nie ma co się nimi przejmować. Jak dowodzą badania PAN, 14 proc. Polaków nie znosi Polski, wstydzi się Polski. To są prawdziwi, dziedziczni wrogowie Polski, ale to oni zajmowali kluczowe stanowiska od pokoleń – od 1939 r. i w Polsce pojałtańskiej. Domyślamy się, że rząd koalicji 13 grudnia to właśnie reprezentanci tego obozu zdrady narodowej. Obok tych zaprzańców są też „wycofani pesymiści”, którzy nie chcą uczestniczyć w polityce. Jest ich 28 proc. i z pewnością nie będą oni głosować na KO. Jak się domyślamy, wystarczy ich zaktywizować, by razem z 38 proc. konserwatystów dali zwycięstwo Nawrockiemu. Z kwiecistej przemowy Nowaka można było odnieść wrażenie, że Karol Nawrocki to osobisty kandydat Mickiewicza i Sienkiewicza.
Aluzje do afery hotelowej
Potem na scenie odbył się wywiad rzeczniczki kampanii Nawrockiego Emilii Wierzbicki z Rafałem Ziemkiewiczem, utrzymany w konwencji satyry spod znaku PiS. Dyżurny hejter PiS wychwalał Trumpa i objaśniał nam kategorie zdrowego rozsądku i normalności. Zapewniał, że ludzie religijni i konserwatywni są zdrowsi, szczęśliwsi, bardziej etyczni i rzadziej głosują na PO. Nowinki obyczajowe i niby-postępowa cywilizacja Zachodu prowadzą do masowej depresji. Panoszenie się michnikowszczyzny sprawiło, że 3 mln Polaków mają depresję. Następnie usłyszeliśmy tyradę przeciwko Niemcom. Ziemkiewicz porównał Polskę do biznesu, którym trzeba dobrze zarządzać, co szczególnie spodobało się klaszczącemu energicznie byłemu ministrowi spraw zagranicznych prof. Zbigniewowi Rauowi. Na koniec Ziemkiewicz dworował sobie z Trzaskowskiego i jego znajomości francuskiego oraz „dyktatuska”, który zniszczył polską naukę. Generalnie Ziemkiewiczowi chodziło o to, że w swojej kampanii wyborczej Trzaskowski udaje konserwatystę, w czym jest beznadziejnie niewiarygodny. „Nie o to chodzi, żeby prezydent Polski umiał mówić w obcych językach – chodzi o to, żeby umiał myśleć po polsku”. Takim bon motem zakończył.
Następnie przemawiał Piotr Duda, przewodniczący „Solidarności”, która od dawna już jest przybudówką PiS. Zadeklarował, że Karol Nawrocki jest właśnie kandydatem „Solidarności”. Niedawno na zebraniu w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej związek „Solidarność” oficjalnie poparł kandydata i podpisał z nim umowę, taką, jaką dwukrotnie podpisywał z kandydującym na urząd prezydenta Andrzejem Dudą. Nawrocki zobowiązał się w umowie, że nie zostanie podwyższony wiek emerytalny, a Rafał Trzaskowski z pewnością by taką ustawę podpisał. Nawrocki zobowiązał się również do obrony zakazu handlu w niedzielę oraz do zwalczania Zielonego Ładu.
Następnie wyemitowano krótki filmik o Lechu Kaczyńskim. Był to wstęp do wystąpienia Marty Kaczyńskiej. Dziwnie płaczliwym tonem córka Lecha Kaczyńskiego wygłosiła pean na cześć swojego ojca. Zadeklarowała, że zagłosuje na dr Karola Nawrockiego, gdyż kocha Polskę. „Wierzę, że pan Karol Nawrocki będzie kontynuował wizję Polski, której służył mój ojciec”. Zwróciła się też do Marty Nawrockiej, dodając jej otuchy wobec atakującego ją „przemysłu pogardy”. Była to aluzja do kwestii wynajmowania przez Nawrockiego przez ponad trzy miesiące apartamentu hotelowego na terenie Muzeum II Wojny Światowej, którym wówczas kierował (w odległości 5 km od własnego domu).
Tajemniczy kontrakt z Polakami
Wystąpienie kandydata Nawrockiego rozpoczęło się dopiero 2 godz. i kwadrans od zapowiadanego początku konwencji. Czy warto było czekać? Oceńcie sami – zamieszczona poniżej parafraza tego megaprzemówienia jest raczej kompletna i wierna oryginałowi. „Zwy-cię-ży-my!”, skandował Nawrocki na początek.
Musimy być ambitni – Polska musi być silna, bo albo Polska jest silna, albo znika. „Potrzebujemy upartych marzycieli”. Nawrocki chwalił się swoimi dokonaniami w roli prezesa IPN, na co sala odpowiedziała skandowaniem ulubionej frazy narodowców: „Cześć i chwała bohaterom”. Dalej Nawrocki gorąco zapewniał o swojej skuteczności. Mówił: musimy odrzucić „politykę głupich kroków”, „odrzucić chore trendy”, takie jak Zielony Ład. „Precz z Zielonym Ładem!”. Nie możemy się zgodzić na niszczenie świadomości i psucie dzieciństwa naszych dzieci. Morderstwa i gwałty rzecznicy „chorych trendów” nazywają „ubogaceniem kulturowym”. Nawrocki notorycznie źle stawia akcent w czasownikach w pierwszej osobie liczny pojedynczej oraz ma kłopot z wymawianiem trudnych słówek. Najzabawniejsze były „dwie pułcie”, zamiast „dwie płcie”. Potem się nieco poprawił: „50 lat zabrało Rafałowi Trzaskowskiemu, żeby zorientować się, że są dwie płcie”. Dziś, jak twierdzi Nawrocki, rządzi Orwell, bo kłamstwo nazywa się prawdą, a wojnę pokojem. A tak w ogóle, to będzie rozliczał rząd z jego obietnic.
Kanwą przemówienia był „Plan 21” oraz jakiś tajemniczy kontrakt z Polakami. Motyw ten przewijał się w przemówieniu, ale w końcu nie doszło do sformułowania 21 pkt planu ani też do uroczystego odczytania „kontraktu”. Za to obietnic było co niemiara. Najpierw obiecał powrócić do oryginalnego kształtu Centralnego Portu Komunikacyjnego i innych zatrzymanych przez obecny rząd wielkich projektów inwestycyjnych. Jak twierdził, z CPK został „bohomaz”, czyli „koło z dwiema szprychami”. Ponadto przyszły prezydent „mówi »Tak« dla sztucznej inteligencji”, albowiem „Polska musi mieć swoją Dolinę Krzemową”. Tymczasem rząd zabiera pieniądze instytucjom rozwijającym nowe technologie. Prezydent Nawrocki będzie za to liderem specjalnej dyplomacji poszukującej inwestorów dla projektów informatycznych w Polsce. Ma już gotowy projekt ustawy o „funduszu technologii przełomowych”.
Kibolska i nacjonalistyczna agresja
Dalej Nawrocki: Stworzymy nowy system edukacji i nowoczesny program nauczania. Musi zostać w tej sferze zawarty kompromis polityczny i partyjny. Ale w jednej sprawie kompromisu nie będzie: „że uczeń ze szkoły musi wychodzić Polakiem” (jest to cytat z Wincentego Witosa). Kandydat zapowiada projekty ustawy „Dobra polska szkoła”, odbiurokratyzowanie szkół i przywrócenie prac domowych. A także „edukację przez rozrywkę”. Za to nie będzie „eksperymentów na tożsamości naszych dzieci”. Ciekawostka: zostaną wprowadzone darmowe lekcje prawa jazdy dla 18-latków. No i oczywiście podwyżki dla nauczycieli. W sprawie mieszkań: Polacy do trzydziestki mieszkają z rodzicami. Trzeba budować taniej i więcej, z wykorzystaniem ziemi będącej własnością państwa i samorządów.
Seniorom Nawrocki obiecuje, że nie zgodzi się na podwyższenie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Zadeklarował, że jest przeciwnikiem wprowadzenia euro i odchodzenia od płatności gotówką. Gotówka jest bowiem „wyrazem naszej polskiej wolności”.
Następnie omówił swój „kontrakt Karola Nawrockiego z Polakami”. Zadeklarował, że nie podpisze ustaw podnoszących podatki. Co więcej, trzeba obniżyć podstawowy VAT do 22 proc. Odpowiedni projekt ustawy prezydent Nawrocki przedłoży natychmiast po objęciu urzędu. Podatki zostaną uproszczone i obniżone – zwłaszcza dla rodzin. Rodziny, które mają dwoje lub więcej dzieci w ogóle nie będą płacić PIT! Drugi próg podatkowy zostanie podwyższony do 140 tys. zł. Zostanie też zlikwidowany tzw. podatek Belki. Emerytury będą waloryzowane zawsze powyżej wskaźnika inflacji i co najmniej o 150 zł rocznie. Do konstytucji (tak!) wpisana zostanie ochrona przed podatkiem katastralnym. Co więcej, do konstytucji zostanie też wpisane dziedziczenie bez podatku.
Następnie przyszła pora na sprawy obronności. „Linia Wisły nie może być linią obrony” – jest to paskudna aluzja do ujawnienia przez PiS planów obrony z czasów rządów PO w latach 2007–15, w których (co oczywiste) jest mowa również o tym, co będzie, gdy wojska rosyjskie przejdą Bug i wejdą w głąb kraju. Wiele podłych rzeczy powiedział Nawrocki, ale to było chyba najgorsze. Wyraził się też obraźliwie („biegali z pizzą wokół zapory”) o osobach pomagających imigrantom umierającym na granicy polsko-białoruskiej. W tym fragmencie swojego przemówienia pokazał, ile ma w sobie kibolskiej, nacjonalistycznej agresji.
Była i antyniemiecka tyrada
Polityka obronna rządów PiS była wzorowa, a tymczasem Rafał Trzaskowski jest wrogiem Wojsk Obrony Terytorialnej, nazywając żołnierzy tej formacji amatorami. A polski rząd to ludzie o „niejasnych kontaktach z Putinem”, którzy doprowadzili do spadku przyjęć nowych żołnierzy do armii, a w dodatku nie realizują kontraktów na produkcję sprzętu wojskowego. Fundusz na zbrojenia zostanie powiększony. Armia musi być większa i mieć co najmniej 300 tys. żołnierzy. Będziemy też mieli milion rezerwistów otrzymujących uposażenie. Policjanci po 36 latach służby powinni mieć emerytury w wysokości 100 proc. uposażenia – wtedy nie będą odchodzić z pracy na wcześniejsze emerytury. Kilka zdań poświęcił też Nawrocki CBA. CBA wprawdzie wykorzystywane jest dzisiaj do działań politycznych „demokracji warczącej”, ale nie może zostać zlikwidowane.
Nie obyło się bez tyrady przeciwko Niemcom. Zdaniem Nawrockiego brakuje jasnego stanowiska polskiego rządu w sprawie niemieckiej polityki migracyjnej, dążącej do odsyłania emigrantów do Polski. To spawa fundamentalna, bo migranci zagrażają kobietom i dzieciom. Nawrocki zrobi wszystko, aby „jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny”. Rząd nie bierze odpowiedzialności za „euroatlantycki okręt” płynący po wzburzonym morzu polityki międzynarodowej. Powaga Polski zachowana jest tylko dzięki Andrzejowi Dudzie, podczas gdy „rząd przygotowuje antyamerykańską rebelię w Unii Europejskiej”. Polska musi być liderem Unii w relacjach transatlantyckich.
Winna wojnie w Ukrainie jest postimperialna Rosja, zachęcona przez Angelę Merkel i Donalda Tuska. Jako prezydent Nawrocki będzie wspierał niepodległość Ukrainy. Nie będziemy jednakże „gospodarstwem pomocniczym” Ukrainy. Możemy być jedynie partnerami.
Wymiar sprawiedliwości na deskach
Kato Starszy powtarzał w każdym przemówieniu, że Kartagina musi zostać zniszczona. A Nawrocki będzie powtarzał: „Uważam, że reparacje od Niemiec dla Polski powinny zostać wypłacone!”. Hasło to wywołało autentyczny entuzjazm na sali. Chodzi, jak mówi Nawrocki, o kwotę 6 bln 200 mld zł. To się nam należy – musimy tych pieniędzy zażądać i on, prezydent Nawrocki, powagą swego urzędu wprowadzi tę kwestię na światowe salony polityczne. A za to Trzaskowski to „zastępca kamerdynera spraw obcych”.
Nawrocki zadeklarował, że będzie „strażnikiem polskich gospodarstw”. „Polski rolnik, polskie pole, polski chleb na polskim stole!”. Nawrocki nie podpisze żadnej ustawy ograniczającej produkcję rolną ani nie zgodzi się na umowę handlową z latynoamerykańską organizacją Mercosur. Nadal zakazany będzie wykup polskiej ziemi. Nawrocki poparł też „zrównoważony rozwój polskich lasów”, co oznacza, że w swoim zrównoważeniu nie może wychylić się na stronę „ekoterroru”. „Ekoszaleństwo Unii Europejskiej” musi zostać powstrzymane. Zagraża ono naszemu bezpieczeństwu energetycznemu. Nawrocki zapowiada wprowadzenie programu „Prąd 33 proc.”, czyli obniżenie ceny prądu o 33 proc. Trzeba w tym celu odrzucić Zielony Ład i chorą ideę dopłat do samochodów elektrycznych. Odnawialne źródła energii nie są w stanie zastąpić tych tradycyjnych. Trzeba je rozwijać, ale tylko tam, gdzie Polacy chcą wiatraków, które zresztą są niemieckie… Za to trzeba zwiększać wydobycie węgla. „Fedrować, wydobywać i rozwijać Rzeczpospolitą!”, wołał Nawrocki.
Nawrocki chce „przywrócić praworządność”. „Polski wymiar sprawiedliwości leży na ziemi” (chyba na deskach?). Przykładem tryb powołania prokuratora krajowego oraz kłótnie między „neo-” i „paleosędziami”. Nawrocki proponuje mieszany system wyborów do KRS. Jeśli rząd nie załatwi tego w ciągu pół roku, to jako prezydent Nawrocki zaproponuje referendum w tej sprawie. To samo dotyczy statusu prokuratury. Nie wiemy, o co dokładnie Nawrockiemu chodziło, ale jest gotów wpisać sprawę prokuratury do konstytucji. W ogóle można było odnieść wrażenie, że wybory prezydenckie mają nie tylko przynieść zwycięstwo Karolowi Nawrockiemu, lecz także mają mu jakimś cudownym zrządzeniem zapewnić większość parlamentarną, i to większość konstytucyjną. „Polska wymaga dziś miłości. A miłość współweseli się z prawdą. Dlatego musimy dziś realizować Plan 21”. Takimi to tajemniczymi słowami spointował swoje najdłuższe w III RP przemówienie polityczne Karol Nawrocki.
Ani jednego cytatu z papieża
Jeśli w historycznie wprost rozwlekłej mowie Nawrockiego było coś zaskakującego, to chyba tylko całkowity brak akcentów klerykalnych. Nie było nawet małego cytatu z Jana Pawła II! I za to wypada kandydatowi Nawrockiemu podziękować. A poza tym to już widzimy, jak Nawrocki zmienia konstytucję, „goni rząd”, obniża podatki i wydaje góry pieniędzy na ambitne projekty i armię (z niemieckich reparacji, ma się rozumieć). Cały ten program brzmi, jak gdyby Nawrocki zamierzał zostać premierem, a nie prezydentem. Taka jest jednak poetyka tego rodzaju politycznych „eventów”.
Czy notowania Nawrockiego teraz wzrosną? Chyba niespecjalnie, bo mówił za długo i mało kto słuchał jego przemówienia. Ale może 1, 2 proc. wyszarpie. Przy całej tej kampanijnej bryndzy PiS dobre i to. No i dostojnym uczestnikom należą się brawa – wytrzymali bite 4 godz. bez wizyty w łazience! Jakoż i ja, który wszystko to dla Was wiernie opisał.