Kraj

Nie bać Trumpa

Żaden mieszkaniec Europy Wschodniej nie zdoła wykrzesać z siebie uśmiechu, kiedy groteskowy prezydent USA na oczach całego świata upokarza Wołodymyra Zełenskiego.

Kiedy kilka lat temu znakomity fotograf Leszek Zych robił mi zdjęcie do felietonu w POLITYCE, zgodziliśmy się oboje, że powinien to być portret uśmiechnięty. Kierowaliśmy się przekonaniem, że uśmiech, nawet złośliwy, należy do istoty gatunku. Że felietonistka powinna kąsać, zaczepiać, ironicznie nicować temat, śmiejąc się w głos albo uśmiechając się z przekąsem. Nie przewidzieliśmy, że w krótkim czasie świat odjedzie tak mocno, że zostanę z tym uśmiechem jak Himilsbach z angielskim. I zostałam. Śmieję się do państwa ze swojego portretu, jakby nadal było z czego, a przecież nikomu z nas nie jest dzisiaj do śmiechu. Beczka prochu, na której siedzieliśmy, wpadła w strefę turbulencji.

Kiedy po występie J.D. Vance’a w Monachium nagle zabrakło Mariana Turskiego, przez głowę przemknęła mi pełna irracjonalnej obawy myśl, że skoro tego prawego świetlistego człowieka zabrało z tego świata, to znaczy, że oj, znowu będzie się działo. Że jeśli umarł właśnie teraz, to na pewno dlatego, że coś go chroni przed następnym koszmarem. A potem, po konferencji CPAC w Marylandzie, poczułam się tak, jakbym znowu tonęła w Morzu Śródziemnym. Straciłam grunt pod nogami, nie było czym oddychać. Dojście do siebie zajęło mi dwie doby.

Żaden mieszkaniec Europy Wschodniej nie zdoła wykrzesać z siebie uśmiechu, kiedy nowy, groteskowy prezydent Stanów Zjednoczonych na oczach całego świata upokarza Wołodymyra Zełenskiego. Nie da się słuchać z niezmąconą pogodą ducha, jak po trzech latach wojny obronnej Ukraińców przeciw Rosji amerykański autokrata mówi do nich najgłupiej, najbezczelniej, najhaniebniej, że nie powinni byli podskakiwać Putinowi. Zamiast się stawiać, trzeba było – poucza autor bestsellera „The Art of the Deal” – ubić z Rosjanami interes.

Umowa z Rosją, dobre sobie.

Polityka 10.2025 (3505) z dnia 04.03.2025; Felietony; s. 99
Reklama