Śmierć Barbary Skrzypek. PiS już uprawia hucpę polityczną. Czy prokuratura zrobiła jakiś błąd?
To wygląda jak gotowy scenariusz dramatu: przyjaciółka i zaufana współpracownica szefa największej partii opozycyjnej i byłego wicepremiera umiera w trzy dni po przesłuchaniu jej przez prokuratorkę postrzeganą przez owego polityka jako wróg publiczny.
„Padła ofiarą łotrów, łotrów, którzy doprowadzili do jej śmierci” – oświadczył na prezydenckiej konwencji wyborczej Karola Nawrockiego Jarosław Kaczyński, komentując śmierć wieloletniej przyjaciółki, dyrektorki biura prezydialnego PiS, pełnomocniczki Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, głównego udziałowca spółki Srebrna, w której sama posiadała małe udziały.
W poniedziałek rzecznik prokuratury Piotr Skiba wystąpił przed dziennikarzami: „Z niedowierzaniem, z zaskoczeniem i ze zdumieniem dowiedzieliśmy się o śmierci świadka, pani Barbary Skrzypek. W związku z tą informacją w krótkim czasie funkcjonariusze policji warszawskiej dokonali ustaleń”.
Ustalenia są takie, że do zgonu doszło rankiem 15 marca w domu, w obecności jednego z członków rodziny. Wezwany lekarz wystawił kartę zgonu, w której jako przyczynę śmierci wpisał: „zgon nagły, z nieznanych przyczyn”. Ciało przewieziono do zakładu pogrzebowego, policja i prokuratura o śmierci dowiedziały się z mediów. Przesłuchano rodzinę, która nie dopatruje się w tej śmierci działań „osób trzecich”. „Zabezpieczono” ciało i wszczęto postępowanie dla zbadania okoliczności śmierci. Ma je prowadzić prokuratura spoza okręgu warszawskiego.
Czytaj też: