Najpierw była sprawa śmierci Barbary Skrzypek, łapczywie zagospodarowana politycznie przez PiS. Wywołało to sprawę prokuratorki Ewy Wrzosek, w którą z kolei wmieszał się premier Donald Tusk. A wszystko wywołało atak PiS, który zarzucił prokuraturze upolitycznienie.
Za ponawiane wyzwiska i kalumnie Jarosław Kaczyński z pewnością będzie musiał odpowiedzieć. Jak znamy mec. Giertycha – nie odpuści. I dobrze. Są jakieś granice agresji w polityce.
Nie wiem, dlaczego Ozdoba ostatecznie swój plan porzucił; może uznał, że pchanie bez przewracania nie ma sensu, bo jest dla Wrzosek karą zbyt lekką, niewspółmierną do krzywd, jakie wyrządziła PiS.
W ten sposób była współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego staje się ofiarą reżimu Tuska i bodnarowców, krwawo represjonujących przeciwników politycznych, wedle metod z wiadomych czasów.
Zawziętą bezczelność Kaczyńskiego, Błaszczaka i ludzi PiS można wytłumaczyć psychologicznie jako synergię agresji powodowanej strachem i euforii wywołanej nadzieją na rychłe odwrócenie złego losu i powrót do władzy.
Prokuratura jest od tego, żeby przesłuchiwać, a procedury służą do tego, żeby nie było nadużyć. W tej sprawie nie wiadomo nic o tym, by nie były przestrzegane. Ale partia Jarosława Kaczyńskiego już rozpoczęła tworzenie mitu według znanego schematu.
Prezes Kaczyński wystąpił z tezą, że Barbara Skrzypek jest „pierwszą ofiarą śmiertelną reżimu Tuska”. Wiele ryzykuje. Publikacja protokołu zeznań byłej współpracowniczki może być bardzo nie po jego myśli.
Prokurator Ewa Wrzosek była ikoną walki o praworządność za czasów rządów PiS. Teraz jej samej zarzuca się nadużywanie prawa. W tle toczy się dyskusja, co wolno robić, a czego nie – w ogólnie pojętym interesie demokracji.
Władimir Putin wygrywa pseudowybory; szef gabinetu prezydenta uderza w Mariusza Błaszczaka; jak się Jarosław Kaczyński przygotował do przesłuchania przed komisją śledczą; Zbigniew Ziobro publikuje zdjęcie ze szpitala; Iga Świątek triumfuje w Indian Wells.
Przesłuchanie prokuratorek Ewy Wrzosek i Edyty Dudzińskiej przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych poza tradycyjnymi już przepychankami posłów PiS – pod wodzą Przemysława Czarnka – z posłami koalicji pokazało ponury obraz prokuratury Zbigniewa Ziobry.