Dr Nawrocki, który jest Polakiem i ma obowiązki polskie, ogłosił, że jak zostanie prezydentem wszystkich Polaków, wszyscy Polacy będą mieli pierwszeństwo w kolejkach do lekarzy. Jest to słuszne, w końcu chodzi o kolejki do polskich lekarzy i Polacy powinni zajmować w nich najlepsze miejsca.
Nawrocki i jego sztabowcy tłumaczą, że Polacy muszą być w systemie ochrony zdrowia uprzywilejowani, ponieważ to oni ten system stworzyli. Zdaniem Nawrockiego największą odpowiedzialność za to, jak wygląda ten system, ponoszą Tusk, Hołownia i obecna koalicja rządząca. Jeśli tak, to nie wiem, jak Nawrocki, ale ja uważam, że niech teraz za karę sami sobie z niego korzystają.
Nie-Polacy będący w kolejkach za Polakami raczej nie dostaną się do lekarzy, gdyż Polaków przed nimi będzie ciągle przybywać. Zamiast być coraz bliżej, będą coraz dalej. Na szczęście mogę nie-Polaków pocieszyć, że duża grupa Polaków oczekujących w kolejkach przed nimi prawdopodobnie również nigdy nie dostanie się do lekarza, dlatego że te kolejki są za długie, a życie za krótkie.
To, że nie-Polacy nie mają od tej dużej grupy Polaków gorzej, z pewnością martwi dr. Nawrockiego. Nie wykluczam, że on i jego sztab już myślą, co zrobić, żeby ci Polacy mieli jednak lepiej z tego powodu, że są Polakami. Nawrocki mógłby np. zapowiedzieć, że Polacy oczekujący przed gabinetami będą mogli siedzieć, a nie-Polacy będą musieli stać. Jestem pewien, że przynajmniej sam Nawrocki od razu poczuje się lepiej, a nie-Polacy – gorzej.
Opinia Naczelnej Izby Lekarskiej jest taka, że o kolejności przyjęcia do lekarza powinien decydować stan pacjenta, a nie narodowość. To kontrowersyjny pogląd, Nawrockiemu trudno się z nim zgodzić, zważywszy że chodzi o Izbę polską, i stan pacjenta nie ma tu nic do rzeczy, bo nie chodzi o stan pacjenta, tylko o to, żeby Polacy wchodzili do lekarza przed nie-Polakami (a ci drudzy najlepiej, żeby nie wchodzili wcale).