Kraj

Biejat gwiazdą debaty „Super Expressu”? Każdy grał w swoją grę, w swojej lidze

Magdalena Biejat w czasie debaty prezydenckiej „Super Expressu” Magdalena Biejat w czasie debaty prezydenckiej „Super Expressu” Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Nie ma sporów co do tego, że Rafał Trzaskowski był w bardzo dobrej formie, a Szymon Hołownia i Sławomir Mentzen w nieco słabszej niż zwykle. Generalnie na debacie skorzystali najbardziej ci, którzy na to zasługują.

Poniedziałkowa debata prezydencka zorganizowana przez „Super Express” była eksperymentem udanym. Tym razem to nie dziennikarze zadawali pytania, lecz sami kandydaci. Każdy wybrał sobie dwóch „sparing partnerów”, a jednego wskazało losowanie. Niektóre pojedynki były interesujące, inne żenujące, ale ogólnie rzecz biorąc, było ciekawie.

Od strony politycznej znaczenie debaty zależne jest od tego, kto jak wypadł, a co do tego wśród komentatorów tym razem panuje zgoda. Świetnie zaprezentowała się Magdalena Biejat, nie po raz pierwszy pokazując autentyczność i odwagę, opanowanie i pewność siebie. Nie ma też sporów co do tego, że Rafał Trzaskowski był w bardzo dobrej formie, a Szymon Hołownia i Sławomir Mentzen w nieco słabszej niż zwykle. Karol Nawrocki był z grubsza taki jak w Końskich, a czarnymi charakterami byli Grzegorz Braun oraz Maciej Maciak, otwarcie chwalący Putina. Sondażowe punkty zapewne zgarnie Biejat, a Hołowni raczej nie udało się odrobić strat po absurdalnej wpadce z zamieszczaniem na Instagramie własnoręcznie zrobionych zdjęć z pogrzebu papieża.

Warto odnotować kilka ciekawostek i osobliwości tego spotkania, które może okazać się archetypem dla nowego formatu debat prezydenckich, wchodzącego już na stałe do wyborczego rytuału.

Symetryzm Zandberga, szaleństwo Brauna

W moim przekonaniu katastrofą był

  • Magdalena Biejat
  • wybory prezydenckie 2025
  • Reklama