Kraj

Między turami

Trzaskowski czy Nawrocki? Młodzi rozsadzają schematy. Scenariusze na drugą turę

Kandydat KO zmobilizował zwolenników własnej formacji i nic ponad to. Wszystkie nadwyżki, których istnienie sugerowały wcześniej sondaże, w wyborczą niedzielę nagle wyparowały. Kandydat KO zmobilizował zwolenników własnej formacji i nic ponad to. Wszystkie nadwyżki, których istnienie sugerowały wcześniej sondaże, w wyborczą niedzielę nagle wyparowały. Jacek Domiński / Reporter
Dziwna to sytuacja, kiedy wyborcy zwycięskiego kandydata się nie cieszą, a zwolennicy przegranego tryskają humorem, twierdząc, że już „pozamiatane”. Ale druga tura wyborów prezydenckich kieruje się własnymi prawami i wiele się jeszcze może wydarzyć.

Wszystko potoczyło się inaczej, niż zapowiadały przedwyborcze sondaże głównych ośrodków. Nawet te z piątku przewidywały jeszcze wyraźne zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim o 4–7 pkt proc. Podobnie we wszystkich niedowartościowani byli Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Przeszacowani okazali się z kolei kandydaci lewicowi. W wyborczą niedzielę ujawnił się zatem istotny błąd badawczy, który nie pozwalał wcześniej wychwycić przesunięcia się politycznych preferencji na prawo. Najwyraźniej poza radarami badaczy znalazła się jakaś część młodego pokolenia, chociaż będzie to jeszcze przedmiotem wielu analiz.

Ale czy wynik głosowania w pierwszej turze to faktycznie aż tak wielka niespodzianka? Rezultat w sumie odzwierciedla realny rozkład sił na scenie politycznej. Obaj główni kandydaci dostali mniej więcej tyle, ile zbierają w partyjnych sondażach ich obozy. Rosnący trend Konfederacji też od dłuższego czasu był już wyraźny. Tak samo kryzys Trzeciej Drogi oraz stagnacja Lewicy. Owszem, przez wiele tygodni wydawało się, że wybory prezydenckie nie do końca podlegają prawom politycznej grawitacji. Że ich wewnętrzna logika trochę się jednak różni, jak to zresztą zazwyczaj bywało w przeszłości. W tym roku okazało się jednak, że jest inaczej.

Pokoleniowy rys wyborów

Mimo wszystko mamy nowy frekwencyjny rekord pierwszej tury. Chociaż przez większość kampanii raczej się na to nie zanosiło. Ostatecznie poszło jednak zagłosować blisko 67 proc. wyborców, czyli nieco więcej niż w 1995 r. (64,7 proc.) i 2020 (64,5 proc.). Nadwyżkę wypracowali przede wszystkim młodzi wyborcy z grupy wiekowej 18–29 lat, uważani do tej pory za szczególnie słabo podatnych na działania mobilizacyjne. Tymczasem w tej właśnie kohorcie frekwencja sięgnęła niebotycznego dla niej poziomu blisko 73 proc.

Polityka 21.2025 (3515) z dnia 20.05.2025; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Między turami"
Reklama