W sieci na masową skalę rozchodzą się nagrania, na których osoby pamiętające Karola Nawrockiego z okresu jego pracy w charakterze ochroniarza w hotelu Grand w Sopocie z przekonaniem i szczegółowo opisują jego działalność stręczycielską. Te nagrania krążą już od wielu dni. Dziś jednakże Onet i red. Jacek Harłukowicz dali nam nowe informacje. Mówią dawni koledzy Nawrockiego z ochrony hotelu, a w dodatku jeden z nich gotów jest złożyć zeznania przed sądem.
Artykuł w Onecie jest oparty na przeprowadzanych w ciągu kilku miesięcy rozmowach z kilkudziesięcioma osobami (łącznie z emerytowanymi policjantami), a świadkowie zostali solidnie zweryfikowani. Jeden z nich opowiada, że Nawrocki zachęcał go do współpracy z grupą ochroniarzy zarabiających na dostarczaniu gościom prostytutek i do pewnego stopnia tę współpracę nawiązał. Drugi kolega stanowczo odmówił, ale widział, jak Nawrocki w towarzystwie sutenera i prostytutki jedzie windą do gościa.
O wszystkim wiedziałeś, Jarosławie
Tę bombę Karol Nawrocki nosił w kieszeni co najmniej pół roku. Już bowiem na samym początku kampanii wyborczej wiadomo było, że dziennikarze śledczy są w posiadaniu informacji o tym, że w młodości kandydat Jarosława Kaczyńskiego na urząd prezydenta był co najmniej pomocnikiem sutenera obsługującego gości hotelu Grand w Sopocie. Piotr Głuchowski z „Gazety Wyborczej” był jednym z pierwszych, którzy informowali opinię publiczną o takich podejrzeniach, a środowisko dziennikarskie wiedziało więcej, a mianowicie że świadkowie są, lecz boją się i wahają, czy się ujawnić. „Ujawnić się” to znaczy w tym przypadku przede wszystkim zadeklarować gotowość zeznawania przed sądem, ale także (na przykład) autoryzować swoje wypowiedzi.