Zapomniani, niezaopiekowani
Młodzi, o co wam chodzi? Zapomnieli o nas wszyscy. I proszę nas nie straszyć
Można to widzieć w ciemnych barwach: oto Polska brunatnieje, ponad połowę głosów w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobywają Karol Nawrocki, Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun – radykalna lub skrajna prawica, reprezentanci kibolstwa, społecznego darwinizmu, nacjonalizmu i antysemityzmu, a rękę przykładają do tego najmłodsi wyborcy, którzy konfederacie Mentzenowi dają aż 35 proc. głosów w swojej grupie wiekowej.
Gdy dodać do tego fakt, że najmłodsi na drugim miejscu wybierają Adriana Zandberga, pokolenie 18–29-latków jawi się jako opcja antysystemowa, odrzucająca politykę głównego nurtu, reprezentowaną przez tzw. duopol PO-PiS. Bywają postrzegani jako niebezpieczni naiwniacy, którzy nie rozumieją stawki wyborów. A przed drugą turą ci najmłodsi wyborcy – po raz drugi od 2023 r. – objawiają się jako elektorat najistotniejszy. Wszyscy zadają sobie pytania: kogo poprą, na ile będą zmobilizowani i czy ich głosy zdecydują o ostatecznym wyniku 1 czerwca? A także – jacy oni właściwie są?
Głosują na poważnie
Szukamy ich w stołecznym klubie fitness w dumnym, bo najwyższym, wieżowcu Unii Europejskiej. Kilka osób zgadza się poświęcić na rozmowę dłuższy czas. 18-letni Maciek, warszawiak, głosował po raz pierwszy. Na Krzysztofa Stanowskiego, który „wybrał ciekawą rolę, pokazując jednocześnie na YouTube kampanię od środka”. Ale żaden kandydat nie odpowiadał mu do końca. Teraz, przyznaje, jest pośrodku. Nie podobają mu się poglądy ani Nawrockiego, ani Trzaskowskiego. – W pierwszej turze chciałem poczuć doświadczenie wyborcy – mówi z przekonaniem. Śledził debaty, wpisy polityków w social mediach. – Wiedziałem, że mój kandydat nie wygra. Ale zaimponowali mi ci mniejsi pretendenci. Byli przywiązani do swoich przekonań, zaangażowani.