Kraj

Czy rzecznikiem rządu powinien być polityk? Polska myśli po staremu, Europa robi to inaczej

Donald Tusk i Adam Szłapka Donald Tusk i Adam Szłapka Facebook
Czy Adam Szłapka to dobry wybór? Sprawny rzecznik to zaledwie jeden z trybików w całej maszynie – mówi Paweł Prus, ekspert komunikacji, badacz rynku mediów i infosfery.

JAN ROJEWSKI: Rzecznikiem rządu został właśnie Adam Szłapka. Czy nastąpi zatem zmiana jakościowa w komunikacji?
PAWEŁ PRUS: Nie. Spekulowano też o Macieju Wróblu czy Aleksandrze Gajewskiej, ale to, kogo ze swoich parlamentarzystów Tusk wybrał do tej roli, nie ma większego znaczenia. Nowy rzecznik nie jest w stanie rozwiązać problemów komunikacyjnych tego rządu.

To dosyć ostra ocena jak na pierwsze godziny pracy nowego rzecznika. Skąd ten sceptycyzm?
Bo politycy nie są ekspertami, nie znają się na komunikacji. To w ogóle jest polska specyfika, że rzecznikami rządu zostają posłowie. Nie wiem, czy jest w Unii inny kraj, w którym taka rola przypada politykowi. W innych państwach europejskich to zadanie oddaje się specjalistom, ludziom z branży PR, byłym dziennikarzom, czasem doświadczonym dyplomatom. Donald Tusk zachowuje się trochę tak, jakby zepsuł mu się samochód, a on zamiast iść do mechanika, sprawdzałby, który poseł Platformy zna się najlepiej na silnikach. Zresztą praca w roli rzecznika odbije się na jakości pracy posła na innych frontach. To zadanie, na którym trzeba być skupionym w 100 proc. Nie da się jednocześnie być rzecznikiem całego rządu i dbać o własną karierę, chodzić na głosowania, skupiać się na problemach wyborców i myśleć o kolejnych wyborach. To po prostu nie ma prawa się udać.

Wydaje mi się, że Piotr Müller dobrze radził sobie z kryzysami wizerunkowymi rządów Morawieckiego.

Reklama