Wybory do Parlamentu Europejskiego stały się okazją do długo oczekiwanej rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego. Najwięcej uwagi skupiło się rzecz jasna na następcach odchodzących do Brukseli szefów resortów – Bożenie Borys-Szopie (Ministerstwo Rodziny), Marianie Banasiu (Ministerstwo Finansów), Elżbiecie Witek (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji) i Dariuszu Piontkowskim (Ministerstwo Edukacji). Pewne zaskoczenie wzbudziła zwłaszcza ostatnia z tych nominacji – okazało się, że Piontkowski ma na koncie proces za podpisywanie dokumentów po dymisji ze stanowiska marszałka Podlasia, a w marcu twierdził, że edukacja seksualna to „próba wychowania dzieci, które zostaną oddane w jakimś momencie pedofilom”.
Wiceministrowie młodszego pokolenia
Przy okazji wyborów zwolniło się też kilka stanowisk wiceministerialnych oraz pozycja rzecznika rządu. W miejsce nowo wybranych europosłów (i wiceszefa Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju Adama Hamryszczaka, który ponoć odszedł z powodów osobistych) premier mianował reprezentantów młodszego pokolenia.
Najstarszy z nowych wiceministrów Marcin Romanowski (Ministerstwo Sprawiedliwości) urodził się w 1976 r., najmłodsza, Anna Gembicka (Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju), 15 lat później. Jej nominacja jest w oczywisty sposób elementem budowy własnego obozu politycznego przez Morawieckiego, który stara się zaradzić brakowi silnego zaplecza politycznego w PiS. Po Gembickiej można się bowiem spodziewać dużej lojalności względem premiera, z którym przeszła drogę od Ministerstwa Rozwoju i któremu zawdzięcza szybką karierę.
Osobistą inicjatywą Morawieckiego miał być też wybór starszego od Gembickiej o dwa lata Piotra Müllera na rzecznika rządu – tak przynajmniej deklaruje jego dotychczasowy szef Jarosław Gowin. W trakcie czterech lat spędzonych w resorcie nauki Müller pracował na swoją pozycję jako doradca Gowina, szef jego gabinetu, a w końcu zastępca. Był odpowiedzialny za flagowy projekt wicepremiera: Konstytucję dla Nauki. Müller to były przewodniczący Parlamentu Studentów RP i jedna z najważniejszych postaci prawicowego stowarzyszenia studenckiego Młodzi dla Polski, z którego wywodzi się też m.in. blisko związany z Patrykiem Jakim Sebastian Kaleta. Choć pracował w resorcie Gowina, szefa Porozumienia, to sam od lat jest członkiem PiS – w latach 2009–10 był nawet wiceszefem partyjnej młodzieżówki.
Nagroda za lojalność wobec PiS
Zarówno Gembicka, jak i Müller otrzymali nagrody za lojalność i ciężką pracę w administracji rządowej. Nieco inaczej na awans zarobił drugi z nowych wiceministrów rozwoju (rocznik 1982). Można bowiem przypuszczać, że wiąże się on ze startem posła PiS w zeszłorocznych wyborach na prezydenta Łodzi. Misja była straceńcza, czego dowiodło przytłaczające zwycięstwo Hanny Zdanowskiej w pierwszej turze (nieoficjalnie mówiło się, że startu nie chciała się podjąć ówczesna rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska).
Przyznanie Budzie stanowiska rekompensuje mu więc dotkliwą porażkę, a regionowi łódzkiemu PiS – wpływy utracone po odejściu Kopcińskiej. Jak nieoficjalnie słychać, by awansować, nowy minister musiał przezwyciężyć niechęć szarej eminencji PiS Janiny Goss, bardzo w Łodzi wpływowej. Można domniemywać, że swój udział w tym miał Morawiecki.
Głosowanie na PiS – już nie przypał
Nominacje dla Gembickiej, Müllera czy Budy mają wysłać dwa sygnały. Jeden do młodych pisowców: bądźcie lojalni, poświęcajcie się, a wam to wynagrodzimy. Partia Kaczyńskiego wykorzystuje dostęp do licznych stanowisk w administracji rządowej (a od zeszłego roku także znacznie zwiększonego zasobu w samorządach), by wykształcić sobie nowe pokolenie zaangażowanych działaczy.
Drugi sygnał ma trafić do młodych wyborców: głosowanie na PiS to już nie „przypał”. Nikt już nie wstydzi się swoich poglądów i nie chowa babci dowodu, by nie głosowała na Kaczyńskiego – młodzi są dziś z nami.
Oczywiście nie tylko wyżej wymieniona trójka ma pomóc Zjednoczonej Prawicy przekonać do siebie młodych wyborców. Taki sam wydźwięk ma choćby nominacja Michała Wosia (1991) na ministra bez teki, choć sama w sobie jest raczej wynikiem międzypartyjnej układanki – nowy członek rządu jest ziobrystą, zajmuje więc miejsce odchodzącej wiceprezes Solidarnej Polski Beaty Kempy.
Kiedy „aniołki” Kaczyńskiego, dziś młodzi działacze
Nie wiadomo jeszcze, kto zajmie miejsce Müllera w Ministerstwie Nauki i wiceministra Grzegorza Tobiszowskiego w resorcie energii. Nawet jeśli będą to bardziej doświadczone osoby, to można spodziewać się, że wiele młodych twarzy (choćby wspomnianego Sebastiana Kaletę) zobaczymy przy okazji kampanii parlamentarnej. Tak jak kiedyś „aniołki Kaczyńskiego” pomogły ocieplić wizerunek prezesa, tak dziś młodzi pisowcy mogą pomóc zdobyć sympatię swoich rówieśników. A przy okazji być wyrzutem sumienia opozycji, która nowych twarzy wygenerować nie potrafi.