„Wysyłamy do Parlamentu Europejskiego drużynę absolutnie wiarygodną. Nasza praca w rządzie przygotowała nas do pracy w Brukseli” – tak komentowała obsadę jedynek Zjednoczonej Prawicy Beata Kempa.
Aż ośmiu ministrów rządu Mateusza Morawieckiego znalazło się na listach do europarlamentu. Oprócz największej niespodzianki – Joachima Brudzińskiego – oraz pełnomocniczki ds. pomocy humanitarnej, startują Beata Szydło (wicepremier ds. społecznych), Anna Zalewska (ministra edukacji) czy Elżbieta Rafalska (ministra rodziny, pracy i polityki społecznej).
Jeśli dwa z 52 polskich miejsc w Brukseli zajmą Beata Kempa i Beata Szydło (obie startują z miejsc „biorących”), to – jak wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” – ich rządowe stanowiska zostaną zlikwidowane. Oba utworzono na przełomie 2017 i 2018 r. w wyniku rekonstrukcji rządu wywołanej aferą z nagrodami dla ministrów. Szydło tekę wicepremiera otrzymała od razu, a Beata Kempa, była szefowa jej kancelarii, na nowe stanowisko czekała tydzień.
Czytaj także: PiS ucieka przed debatą o nagrodach dla ministrów
Pomoc dla uchodźców? Tylko na miejscu
„Polski rząd dostrzega potrzebę intensyfikacji działań wspierających pomoc humanitarną” – takie było uzasadnienie dla powołania w rządzie stanowiska ministra, którego zadaniem jest „koordynacja oraz kształtowanie kierunków polskiej pomocy humanitarnej”.