Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Armia w budowie

Armia na czas wojny. Prognozy są czarne, u Nawrockiego oficerowie, którym bliski jest styl Macierewicza

Aby wyposażyć wielką planowaną armię przyszłości, trzeba niemal 1,8 tys. czołgów. Aby wyposażyć wielką planowaną armię przyszłości, trzeba niemal 1,8 tys. czołgów. Lech Muszyński / PAP
Rok 2027 pojawił się na horyzoncie jako początek nadciągającej wojny. Jeśli spełnią się czarne prognozy, nadejdzie ona w drugim roku urzędowania prezydenta Karola Nawrockiego, od tygodnia pełniącego obowiązki najwyższego zwierzchnika sił zbrojnych. Atak Rosji na NATO i Polskę jest mało prawdopodobny, za to niemal pewna jest „wojna na górze”: o wojsko, obronność i bezpieczeństwo.

Gdyby prawdziwa wojna miała wybuchnąć za dwa lata, prezydent Polski, zwierzchnik sił zbrojnych i osoba odpowiedzialna według konstytucji za obronę kraju, zastałby polską armię w przebudowie. Jak mówi wojskowe powiedzenie, czasem powtarzane przez polityków, na wojnę idzie się z armią, jaką się ma, a nie jaką się chce mieć.

To potencjalny agresor wybiera moment, sposób i skalę ataku, choć w dzisiejszych realiach trudno by ukryć przygotowania Rosji do ataku na wielką skalę przeciwko NATO, tym bardziej przygotowania wspólnie z Chinami, o czym przestrzegał niedawno głównodowodzący wojsk Sojuszu w Europie gen. Alexus Grynkewich. Wówczas, zgodnie z sojuszniczymi planami obrony, w Polsce mogłoby się pojawić nawet 300 tys. żołnierzy państw NATO, by odstraszyć i w razie czego odeprzeć agresorów. To jednak scenariusz idealny, zakładający, że zgoda polityczna będzie murowana, wojskowy mechanizm art. 5 traktatu waszyngtońskiego zadziała jak w zegarku, a NATO będzie mieć wszystkie siły przewidziane w planach. Im mniej ich będzie, tym większa odpowiedzialność za obronę własnego terytorium spadnie na Wojsko Polskie.

Ile Nawrocki ma dywizji

Plany wzmocnienia i przygotowania, być może właśnie na taką wojnę, obejmujące zakupy sprzętu, rekrutację, tworzenie nowych i wzmacnianie istniejących jednostek, rozpisane są jednak do 2035 r., a nawet 2039. W języku politycznym symbolizuje to deklaracja wystawienia „najsilniejszej armii w Europie”, liczącej przynajmniej 300 tys. żołnierzy, w sześciu dywizjach wojsk lądowych i wielu innych formacjach lotnictwa, marynarki wojennej, sił specjalnych, cybernetycznych i Wojsk Obrony Terytorialnej, których cztery brygady na wschodzie mają zostać przekształcone w Komponent Obrony Pogranicza. W tych planach stałą i dużą armię ma uzupełniać licząca nawet milion osób rezerwa, przeszkolona i wyposażona tak jak zawodowcy.

Polityka 33.2025 (3527) z dnia 12.08.2025; Temat na Święta; s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Armia w budowie"
Reklama