Andrzej Duda sprowadził urząd prezydenta RP do rozmiarów kieszonkowych i w takim formacie inauguruje swoją prezydencką emeryturę. Nie będzie stanowiska w ONZ ani MKOl. Nie będzie dobrych usług na dworze Xi Jinpinga. Nie będzie nawet (na razie przynajmniej) zapowiadanego think tanku (już się boję!). Będzie za to czteromiesięczny cykl cotygodniowych programów na Kanale Zero, kierowanym przez rozpolitykowanego dziennikarza i niedawnego kandydata na urząd prezydenta Krzysztofa Stanowskiego.
Andrzej Duda to ja
Filmik reklamowy, który na tę okoliczność nagrał były prezydent, nie pozostawia złudzeń, że cykl programów w telewizji internetowej jest częścią marketingu jego wydanej ostatnio autobiografii politycznej o rozczulającym tytule „To ja” (jeszcze lepsze byłoby „Mamo, zobacz!”). Z książką w ręku pan Andrzej zapowiedział, że w Kanale Zero razem ze swoimi współpracownikami opowie o latach swojej prezydentury. No, pasjonujące. Po prostu rewelacja.
Nie możemy się już doczekać tych dziadkowych wspominków. Taka to wszak była porywająca prezydentura! Tyle dla nas wszystkich znaczyła! Historia toczyła się na naszych oczach po prostu. Teraz to nawet nic się już nie dzieje takiego, co mogłoby nas odciągnąć od oglądania naszego męża stanu odsłaniającego nieznane arkana swojej dziesięcioletniej prezydentury, która tak głębokim piętnem odcisnęła się na dziejach ojczystych.
Jednakże nieco inaczej wyobraża sobie rolę byłego prezydenta w swojej ofercie programowej szef stacji.