Było miło
Było miło, ale już raczej nie będzie. Nawrocki gra w supermana. Może teraz coś przemyśli?
Wizyta Karola Nawrockiego w Białym Domu była miła. Bez wpadek i kontrowersji. Donald Trump słusznie uważa się za ideowego patrona i współtwórcę sukcesu wyborczego Karola Nawrockiego (nie przypadkiem w prezencie dał mu plakat z ich wspólnym kampanijnym zdjęciem). Były więc przyjazne gesty, komplementy, a najważniejszą polityczną deklarację – o tym, że amerykańscy żołnierze pozostaną w Polsce – Donald Trump złożył jeszcze przed rozpoczęciem oficjalnych rozmów.
Spotkanie za zamkniętymi drzwiami zapewne już niewiele więcej wniosło, bo Donald Trump raczej nie daje się wciągać w konkrety. Padło zaproszenie dla Karola Nawrockiego na przyszłoroczny szczyt G20, czyli 20 największych gospodarek świata (w roli gościa, choć Polska swoim PKB, ponad biliona dolarów, statystycznie już do TOP 20 należy) oraz postulat rozbudowy infrastruktury dla importu amerykańskiego gazu do krajów Europy Środkowej i Wschodniej (nazywanych w PiS „Trójmorzem”). I to chyba tyle.
Czy Nawrocki coś przemyśli?
Z ociąganiem Kancelaria Prezydenta przedstawiła Ministerstwu Spraw Zagranicznych informację ze spotkania. Jeśli MSZ zachowa się jak Kancelaria, która wcześniej ujawniła (w celu obśmiania) „instrukcję negocjacyjną” rządu dla prezydenta, to sprawozdanie Kancelarii też powinno przeciec do mediów i też pewnie byłoby nad czym ironizować. Rzecz w tym, że w sumie udaną, kurtuazyjną wizytę Nawrockiego u Trumpa psuły złośliwości ze strony triumfującej prezydenckiej delegacji. Pod adresem premiera („Tusk jest w Białym Domu persona non grata” – to Adam Bielan) czy „bezczelnego” ministra Sikorskiego (to już minister Marcin Przydacz). Ale gdy odsączyć te propagandowe „wrzutki na kraj”, prezydent co do joty wykonał instrukcję wyjazdową MSZ.