W blasku laski
W blasku laski. Hołownia odchodzi, nadchodzi Czarzasty. Inny życiorys, styl i temperament
Niby to tylko przesunięcie w obrębie rządzącej koalicji, bez istotnych skutków politycznych. Ale dla kultury parlamentarnej może to być zmiana znacząca, gdyż obaj politycy różnią się stylem, temperamentami, życiowymi doświadczeniami, osobistymi aspiracjami, a przede wszystkim podejściem do polityki. Po miękkim indywidualiście przychodzi fachowiec od twardej gry zespołowej.
Osiemnasty Czarzasty
Czarzasty będzie osiemnastym marszałkiem w III RP. I zarazem czwartym wywodzącym się z eseldowskiej lewicy, po Józefie Oleksym, Marku Borowskim i Włodzimierzu Cimoszewiczu. Tyle że tamci byli wielkimi figurami w swoim obozie, a Czarzasty to ledwie epigon formacji postkomunistycznej, dzisiaj będącej już zjawiskiem głównie historycznym. Nawet jeśli to jej kadry nadal decydują o możliwościach dzisiejszej Lewicy.
Skądinąd ograniczonych, co jest kolejnym ewenementem towarzyszącym przekazaniu laski marszałkowskiej. Do tej pory dzierżyli ją politycy reprezentujący najsilniejszą sejmową frakcję, czasem drugą w kolejności. Ale żeby na czele Sejmu stanął polityk z ugrupowania, które nie przekroczyło 10 proc. poparcia? Tak było jedynie w skrajnie rozdrobnionym Sejmie pierwszej kadencji (1991–93).
A do tego sam Czarzasty z najwyższym trudem zdobył poselski mandat. Jego biografię trudno uznać za spiżową, przez lata był nawet szwarccharakterem polskiej polityki. W schyłkowym PRL działacz aparatu młodzieżowego, potem uwłaszczony na majątku PZPR biznesmen, wreszcie partyjny macher od mediów. Cała Polska poznała go w aferze Rywina, której był jednym z bohaterów. I chociaż nikt go nie złapał za rękę, jego buta i cynizm demonstrowane w trakcie przesłuchań przed komisją śledczą szokowały opinię publiczną i przyłożyły się do klęski SLD. Ale po dwóch dekadach mozolnego zacierania przewin w jakimś sensie dostępuje teraz oczyszczenia.